wtorek, 30 grudnia 2014

#13. Free at last!

Jest 24 i Nowy Rok! Jestem szczęśliwa, że dotarłam do końca z moimi wszystkimi problemami. 
-Wszystkiego najlepszego!-krzyknęły dziewcóciłyśmy do środka klubu dalej tańczyć. 
Leciała chyba moja ulubiona piosenka dzisiejszego wieczoru. Razem z dziewczynami tańczyłyśmy lekko ocierając się o siebie. Jako jedyna razem z Liamem byłam trzeźwa bo wylatuję niedługo. Będę tęsknić za tym. 

 01:30 Lotnisko JFK                                                             
-Będę za wami tęsknić.-powiedziałam do chłopaków, którzy prawie płakali, ale nie dawali tego po sobie poznać. Brakowało tylko jego...
-Przyjedź do nas kiedyś.-przytulił mnie Liam.
-Nie zapomnij o nas.-powiedział Louis.
-Nie będę. Nigdy mnie nie poznaliście, ale teraz traktujecie mnie jak własną siostrę. Dziękuję wam. Kocham was.-teraz to ja się rozpłakałam. Wzięłam wszystkie i miałam już iść do samolotu kiedy usłyszałam nawoływanie mojego imienia.
-Selena zaczekaj!-odwróciłam się zobaczyłam Stylesa biegnącego do mnie. Przepychał się między wszystkimi powodując oburzenie z ich strony, ale go to nie obchodziło.
-Proszę cię nie wyjeżdżaj.-powiedział błagając, mocno mnie przytulając.
-Nie mogę. Muszę wracać do domu.-powiedziałam odrywając się od niego.
-Proszę cię. Nie wytrzymam bez ciebie.-powiedział i klęknął przede mną. Ludzie, chłopcy i dziewczyny patrzyli się na nas dziwnie, ale dobrze że nie było żadnych paparazzi.
-Harry wstań. 
-Nie. Wstanę jak powiesz, że nie polecisz.-powiedział.
-Harry proszę cię. Co mam zrobić żebyś wstał?-spytałam.-Ale oprócz zostania bo ja naprawdę się już śpieszę.
-Pocałuj mnie.-aha? Pierw mówi, że mnie nie kocha a teraz to. Tsaaa...
-Masz dziewczynę.-powiedziałam.
-No i co? Dziewczyna z kontraktu.
-To i tak nie ma żadnego znaczenia. Będziesz miał kłopoty z wytwórnią.-powiedziałam.
-Wolę cię mieć przy sobie i mieć kłopoty niż w ogóle cię już  nie spotkać.-wstał i mocno przycisnął swoje usta do moich. Nasz namiętny pocałunek przerodził się w jeszcze bardziej gorący. Kiedy wreszcie i niestety się od siebie oderwaliśmy oparł swoje czoło o moje i wyszeptał.
-Kocham cię.-powiedział i mnie puścił. Odszedł z głową opuszczoną w dół do chłopców. Jeszcze raz się na nich popatrzyłam i ze łzami poszłam do samolotu. Dobrze, że mam prywatny samolot i nie muszę się przedzierać przez tłum ludzi. Usiadłam przy oknie i jak małe dziecko, które nie dostało swojej zabawki zaczęłam ryczeć głośno. 

Do LA leciałam 2 godziny i od razu pojechałam do domu. Rzuciłam walizki do salonu i rzuciłam się na kanapę i dalej płakałam. Kiedy usłyszałam dzwonek telefonu. Zack... . Nie chcę z nikim rozmawiać, ale muszę odebrać.
-Halo.-powiedziałam ocierając mokry policzek.
-Płaczesz? Co się stało?-spytał chyba zmartwiony.
-Nic. Po co dzwonisz?
-Mamy biznes. Przyjdź jak najszybciej do biura. Jesteś w LA, prawda?-zapytał upewniając się.
-Tak. Przebiorę się i jadę.-powiedziałam i się rozłączyłam. Poszłam szybko do swojej sypialni i wzięłam pierwsze lepsze jeansy i mój srebrny sweter. Do tego ubrałam moje srebrne buty i wzięłam kluczyki do samochodu. Ulice były prawie puste oprócz pijanych ludzi wracających z imprez i cieszących się Nowym Rokiem. No ale co się dziwić skoro jest prawie 4 nad ranem i nikt normalny nie jedzie teraz do pracy. 
Pod biurowiec zajechałam w 10 minut i od razu poszłam do biura Zacka.
-Proszę!-krzyknął kiedy zapukałam. 
-Jaką masz do mnie ważną sprawę o 4 nad ranem?
-Z wytwórnią mamy pewien świetny pomysł.-oho już się boję. Oni i ich pomysły.
-Tak?-spytałam ciekawa.
-Powiem ci, ale wcześniej może wyjaśnisz mi pewną scenkę?-i podał mi swojego iPada na, którym widniało nagranie z lotniska z przed 2-3 godzin jak się z Harrym całuje i on przede mną klęczy.-Fanka nagrała was. Co to jest? Dobrze wiesz, że ma dziewczynę. W tym biznesie nie akceptuje takich scen. Nie możemy tego wytłumaczyć, bo nawet nie wiemy jak. Więc dlatego razem z zarządem odizolowania cię od chłopaków.-powiedział. 
-A trasa?
-Jest już oficjalnie zakończona. Właśnie dzięki waszym wybrykom. Wiedziałem, że danie jakiejś małolacie szansy na zdobycie sławy i sukcesu jest złym pomysłem.-powiedział wściekły i walnął pięścią i biurka, że aż obraz spadł.
-Przestań!-krzyknęłam.
-Nie! Ty masz przestań się jak gwiazdeczka albo zerwiemy kontrakt rozumiesz? Ty o niczym nie decydujesz! Ja decyduję o wszystkim, o twojej karierze, o twoim życiu i o tobie. To ja ciebie stworzyłem nie zapominaj. Ja ciebie odkryłem, to ja dałem ci ogromną szansę co 10% ludzi dostają a ty co? Spieprzyłaś ją tak jak pieprzysz swoje życie.
-Nie masz prawa tak do mnie mówić! To nie ty mnie stworzyłeś! To ja siebie stworzyłam, to mój sukces pozwolił mi na takie osiągnięcia! Nic nie wiesz o byciu prawdziwym menagerem. Zarabiasz tylko kasę na mnie i nic więcej. Wiesz, jesteś po prostu świnią!-krzyknęłam i od razu tego pożałowałam bo popchnął mnie na fotel na, którym przed chwilą siedziałam.
-Zamknij się gówniaro! Wynocha bo nie chcę cię już widzieć. Lepiej się módl żeby nie zerwali z tobą kontraktu.-powiedział kiedy już byłam na korytarzu. 
Nikomu nie pozwolę, żeby tak o mnie mówił. Nie jestem marionetką, żeby mną pomiatał. I nigdy nią nie będę. 
Wróciłam do domu i wpadł mi pewien pomysł przeszukania podpisanej umowy z Zackiem kiedy wybierałam sobie menagera. Wpadłam do swojego biura i wyrzuciłam pełną kupę papierów i teczek, aż znalazłam tą dobrą. I był! Sprawdziłam datę kiedy kończy mi się umowa z tym idiotą. Dziękuję Panu Bogu, że akurat jutro. 2 styczeń 2014 roku! Sprawdziłam swoje konto bankowe, którego już bardzo dawno nie sprawdzałam. Jest to konto mojej kariery gdzie wpływają tu tylko pieniądze zarabiane przeze mnie z wywiadów, koncertów czy czegoś innego. Ostatni raz sprawdziłam miesiąc temu i było 20 mln. chyba i nic przez ten czas stąd nie brałam a jest jakoś dziwnie 18. A szkoda, że tylko ja i Zack mamy dostęp do niego. I mam właśnie prawdopodobnie najlepszy powód zmiany menagera. Wreszcie wolna!


sobota, 27 grudnia 2014

#12. Do you want to know the truth?

31 XII 2013r.


Jest godzina 20 więc zaczynam się już szykować. Impreza zaczyna się o 21 więc mam trochę czasu. Najpierw poszłam się odświeżyć i umyć włosy. Szybko je wyprostowałam i zgarnęłam na jedno ramię. Ciało posmarowałam moim ulubionym balsamem i ubrałam sukienkę. Potem na twarz nałożyłam lekki puder, usta pomalowałam na mocną czerwień, rzęsy wyretuszowałam. I na koniec popsikałam szyję i dekolt moimi ukochanymi perfumami od Armani'ego i byłam gotowa. Wzięłam kopertówkę i wyszłam żegnając się z mamą bo James był jeszcze w pracy. Wsiadłam do limuzyny, która po mnie przyjechała i pojechałam pod klub.
Przed wyjściem z samochodu musiałam założyć okulary bo było tyle paparazzi i dziennikarzy, a moje oczy niezbyt lubią błyskające się lampy aparatów.
Musiałam zapozować przed wejściem, ale od razu po tym weszłam szybko do środka gdzie była masa ludzi. Wzrokiem zaczęłam szukać moich przyjaciółek i chłopaków. Znalazłam El, Pezz i Danielle przy barze.
-Hej! Ale ślicznie wyglądasz!-zachwyciła się Perrie.
-Dziękuję. Gdzie jest nasza loża?-spytałam.
-Tam.-wskazała na dużą oszkloną loże podobną do pokoju gdzie siedzieli chłopcy, którzy się na nas patrzyli.
                             Perspektywa Harry'ego
-Ej czy to nie Selena?-spytał Zayn pokazując na odwróconą do nas plecami wysoką, szczupłą brunetką w czerwonej sukience przed kolano. 
-Tak to na pewno ona. Ale wygląda...-rozmarzył się Louis.
-Masz dziewczynę. Wy też.-powiedziałem, ale też nie żałowałem sobie oglądania na super seksowną Selenę. 
-No i co? Ale nie można popatrzeć chociaż? Ale z drugiej strony, gdzie twoja Kendall?-spytał Lou.
-Zaraz przyjdzie.-powiedziałem i zacząłem się rozglądać po klubie.
-Widzisz co straciłeś? Kobietę, która odpuszczała ci wszystkie błędy, przykrości jakie jej sprawiłeś. Pytanie czego? Dla Kendall?-powiedział Liam.
-Możecie mi dać spokój? Selena już nic nie znaczy, to dla mnie przeszłość. Teraz jestem szczęśliwy z Kendall.-powiedziałem i do klubu weszła uśmiechnięta Jenner w obcisłej krótkiej sukience ledwo za tyłek. 
-Cześć Harry.-powiedziała i mocno mnie pocałowała prosto w usta.
-Witaj kochanie.-powiedziałem i kątem oka spojrzałem na bar i zobaczyłem Selenę patrzącą się na nas. 
                               Perspektywa Seleny
Całował ją tak jak kiedyś mnie. Nie mogę uwierzyć jak jedna osoba może tak bardzo zmienić drugą.
-Sel co chcesz?-zapytał Danielle wyrywając mnie z moich przemyśleń.
-Emm nic.-powiedziałam.
-Jak nic? Mamy Sylwester musisz się rozerwać.
-Nie mogę. Około 2 w nocy muszę jechać na lotnisko. Wracam do Los Angeles przecież.
-Ahhh będzie nam ciebie brakowało.-powiedziała El.
-Mi was też. Ale mamy imprezę i zapomnijmy o tym tylko się bawmy!-powiedziałam i razem z drinkami dla nich wróciliśmy do loży.
-Hej Selena!-krzyknęli chłopcy.
-Cześć wam.-powiedziałam i spojrzałam na Kendall, która się na mnie patrzyła.
-Emm poznaj Kendall Jenner dziewczynę Hazzy.
-My się już znamy.-powiedziała i mnie mocno przytuliła. Zdziwiona jestem ale odwzajemniłam.
-No Harry, twoja ukochana przyjaźni się z twoją dziewczyną.-szepnął Lou do Harry'ego na tyle, że to usłyszałam.
-Cześć Sel, dawno się nie widziałyśmy.-powiedziała Jenner.
-Tak z rok na pewno.-powiedziałam i usiadłam między Kendall a Dan. I zaczęła się prawdziwa zabawa. Kiedy wychodziłam z toalety, aby poprawić makijaż wpadłam na Harry'ego.
-Przepraszam.-powiedziałam a on nic nie powiedział.-Zmieniłeś się...
-Dobrze, że ty się nie zmieniłaś.-odburknął i zaczął patrzeć mi się w oczy. Ten wzrok, ten jego przenikliwy wzrok z jego zielonych oczu.
-Masz zamiar się na mnie obrażać dlatego, że nie mogłam z tobą być?-spytałam zakładając ręce na piersi. Nic nie odpowiedział tylko zaczął się gapić w podłogę.-Chcesz znać prawdę dlaczego nie mogę z tobą być?
-Chodźmy gdzieś w cichsze miejsce.-powiedział i zaprowadził mnie na tyły klubu.
-No więc chcesz znać prawdę prawda?-spytałam a on przytaknął więc kontynuowałam.-Nie, że ja nie chce tylko nie mogę. Wytwórnia, z którą podpisałam kontrakt zabroniła mi chyba, że oni zdecydują się na związek mój z jakimś sławnym chłopakiem. Jest jeszcze drugi powód. Moja mama. Wyjechałam z domu rodzinnego w wieku 16 lat i mama powiedziała mojemu menagerowi, że ma się mną zająć i bez żadnych związków z jakąś sławą bo inaczej wracam do domu.-powiedziałam na jednym oddechu.
-Przepraszam...-powiedział i wziął moje dłonie w swoje i zaczął się nimi bawić. Ciągnął za palce, naciągał jakbym była jakimś cudem.-Ale ja już nie chce...
-Co?-spytałam i wzięłam swoją dłoń, którą trzymał i zacisnęłam. Pierw mnie kocha potem się obraża, potem przepraszam a teraz znów foch. I mówią, że to baby są obrażalskie.
-Po prostu zrozumiałem, że to nie była prawdziwa miłość tylko nic nieznaczące zauroczenie.-przegiął.
-Wiesz co? Nie wiem nawet po co zdecydowałam się ciebie poznać, ale to i tak nie ma żadnego znaczenia bo wyjeżdżam stąd.
-Gdzie?
-Do domu, do Los Angeles.-powiedziałam i wybiegłam próbując zahamować łzy cieknące mi po policzkach. Wbiegłam do łazienki sprawdzając czy jest pusta i zaczęłam płakać. Czemu on mi to cały czas robi?




"I know that tomorrow's arms
Already you will have another,
But do not forget that there was someone,
Who wanted to love you!
You do not ... you do not feel ...
You and my laugh of love
Thy lips at the moment another kiss,
To another say - I love you!
There will come a time that it also abandon,
As previously threw me!
There will come a time when you return to me,
But I will say - You're late! No!"

środa, 24 grudnia 2014

#11. Why did you leave us?

30 XII 2013r.

Spakowałam wszystkie rzeczy, oczywiście są jeszcze nowe ubrania, bo zakupiłam sobie tutaj wiec jest i nowa walizka. Zostaję do jutra i szybko jadę na lotnisko. Z Nowego Jorku od razu polecę do Los Angeles gdzie będę nagrywać.
Ubrałam się i poszłam do kuchni na śniadanie.
-Dzień dobry.-powiedziałam do Marie, która jest gosposią.
-Witaj kochanie. Jak ci się spało?-spytała nalewając mi do filiżanki ciepłej kawy.
-Dobrze, dziękuję.-powiedziałam i zaczęłam jeść omleta  z szynką i serem. Dzisiaj przylatują dziewczyny więc niedługo pojadę po nie na lotnisko i pojadę z nimi do ich hotelu.
Kiedy już talerz był pusty, poszłam do swojej sypialni i zaczęłam szukać odpowiedniej sukienki na imprezę. Podobno mają być też tam chłopcy.
Harry też... . Ale nie będę się nim zamartwiać już. Wybrał.
Szukałam chyba z 2 godziny, ale znalazłam! Koronkowa, czerwona z lekki prześwitującym wycięciem w dekolcie, ale jest ono zakryte koronką.
I do tego czarne szpilki.
Kiedy wybiła już 14 szybko wzięłam swoją torebkę i samochodem Jamesa pojechałam po nie na lotnisko. Samolot miał być o 14.21 a jest już 14.25.
Rozglądałam się, kiedy zobaczyłam dziewczyny biegnące do mnie i machające.
-Jezuuu jak ja się za tobą stęskniłam!-powiedziała Danielle i mnie mocno przytuliła.
-Witaj kochana!-pocałowała mnie w policzek El.
-Cześć Sel!-przytuliła mnie Perrie. Pomogłam im z ich walizkami i moim samochodem pojechałyśmy do ich hotelu oczywiście 5 gwiazdkowego.
-Więc jak tam w Londynie?-zapytałam je kiedy wchodziłyśmy do ich pokoju.
-Dobrze. Miałam koncert świąteczny i przyszła masa fanów!-powiedziała uśmiechnięta Pezz.
-A my z Louisem pojechaliśmy do Doncaster do jego rodziny. Jego siostry są mega słodkie!
-A ja z Liamem pojechaliśmy na mały wypad do Alp na narty.
-Fajnie! A ja pochodziłam po sklepach i byłam na jednym pokazie. Ale jutro będę musiała się wyrwać z imprezy bo jadę na samolot do domu.
-Jak to? To nie wracasz z nami do Londynu?
-Nie. Przepraszam, ale ja nie pasuje do tamtego otoczenia. Mój dom jest w Los Angeles. Przepraszam.-powiedziałam i jeszcze raz je przytuliłam. Usiadłyśmy na łóżku El i zaczęłyśmy plotkować o chłopakach.
-A wiesz, że Harry jest z Kendall?-powiedziała Dan.
-Wiem. Internet...-byłam smutna, ale nie okazywałam tego na zewnątrz. Kiedy rozmawiałyśmy o nowym albumie Perrie do pokoju wtargnęła 4 chłopców.
-Selena!-krzyknęli chórem i się na mnie rzucili. I takim oto sposobem zrobiliśmy kanapkę. Oczywiście, ja byłam zmiażdżona bo byłam na samym dole. Kiedy już spokojnie siedzieliśmy Niall zaczął swój super taniec.
-Jestem Mr Skarpeta! Mam super moc!-krzyczał i zaczął skakać po wszystkich meblach. Chłopaki i dziewczyny tarzali się po podłodze dosłownie ze śmiechu a ja śmiałam się próbując go nagrywać. 
-Możesz przestać błaznować?-spytał nagle wchodzący Harry. Od razu wszyscy spoważnieli. 
-Co ci się stało?-zapytał smutny Niall, któremu przerwano występ.
-Co tobie się stało a nie mi. To nie ja robię z siebie błazna tańcząc jak pogrzaniec ze skarpetą na rękach.-powiedział i wyszedł trzaskając drzwiami. Nawet na mnie nie spojrzał...
-Przepraszam pójdę z nim porozmawiać.-powiedział Lou i szybko wyszedł w poszukiwaniu przyjaciela.

Perspektywa Harry'ego
Wszedłem do apartamentu mojego i chłopaków i poszedłem od razu do swojego pokoju. Położyłem się i zamknąłem oczy kiedy usłyszałem pierw trzask drzwi a potem pukanie.
-Nie chce nikogo widzieć!-krzyknąłem.
-Ale ja za to chcę ciebie widzieć i z tobą pogadać jak mężczyzna z mężczyzną.-powiedział Lou i wszedł zamykając drzwi. Usiadł na moim łóżku i zaczął swój monolog.
-Co się z tobą stało? Czemu się zmieniłeś tak?-spytał.-Czemu nas zostawiłeś?-to pytanie najbardziej trafiło w moje serce. 
-O co ci chodzi?
-Czego zostawiłeś One Direction. Bez ciebie One Direction to jest zero. Bez Harry'ego Stylesa to nie zespół. Wróć do nas. Niech wróci Harry, który jak poznał pannę Gomez oszalał i był Harrym. 
-Selena to przeszłość. Nie kochałem jej tak na prawdę. Może i mi się podobała, ale teraz mam w głowie tylko Kendall i nic ani nikt tego nie zmieni.

Perspektywa Eleanor
Kiedy Louis wyszedł również wyszłam pod pretekstem pójścia się przewietrzyć. Weszłam do pokoju chłopaków i chciałam zapukać w pierwszy pokój, który był w korytarzu lecz usłyszałam rozmowę.
-Selena to przeszłość. Nie kochałem jej tak na prawdę. Może i mi się podobała, ale teraz mam w głowie tylko Kendall i nic ani nikt tego nie zmieni.
Wparowałam do jego pokoju.
-Mówiłeś, że ją kochasz! Mówiłeś, że na nią poczekasz! Ale nie! Pan szanowny Styles musi zaspokoić swoje pieprzone potrzeby żeby tylko mieć jakąś dziewczynę u boku. Zraniłeś jej serce.-krzyknęłam na niego a Louis stał i się na mnie patrzył wzrokiem typu 'Proszę nie krzycz', ale ja mam zamiar dać mu opieprz bo to moja przyjaciółka.
-Nie wtrącaj się jak nie wiesz o co chodzi.-powiedział.-Louis możesz uspokoić swoją żonę?
-Jeszcze narzeczoną!-powiedziałam a Louis wziął mnie i wyprowadził z jego pokoju.
-El daj spokój. Wyjaśniliśmy sobie. Proszę, to ich sprawa a nie nasza. Też mam mu dużo do powiedzenia, ale nie wtrącam się.
-Ale to moja przyjaciółka!
-Moja też, ale to też mój przyjaciel. Obiecasz mi, że nie będziesz się wtrącać?-poprosił trzymając mnie za ręce.
-Ehhh tak obiecuję.-powiedziałam i go pocałowałam.




poniedziałek, 22 grudnia 2014

#10. Everything is falling...

26 XII 2013r.

Właśnie doleciałam do Nowego Jorku gdzie moja mama i ojczym mieszkają. I prawdopodobnie jest tam też Alex ze swoją dziewczyną Carą. Tak Carą Delavigne, chodzą ze sobą około rok i jest im dobrze.
Wzięłam swoje walizki i taksówką pojechałam na adres apartamentowca mojej mamy. Nie wiem czemu mieszkają w apartamentowcu, skoro mają też tutaj gigantyczny zamek.
Weszłam do środka budynku i podeszłam do recepcji. Chrząknęłam i chłopak, który siedział na stołku i prawie zasypiał wstał jak oparzony.
-Emm dzień dobry. Czy tutaj mieszkają państwo Teffey?-spytałam.
-Tak.-powiedział. Super odpowiedź!
-Mógłby pan zawołać panią Melanie? Mam do niej ważną sprawę.-poprosiłam.
-Dobrze proszę usiąść-zrobiłam jak kazał. Po chwili drzwi windy otworzyły się a z nich wyszła długonoga brunetka w ciemnej obcisłej sukience.
-Selena?! Co ty tutaj robisz?-spytała i mnie mocno przytuliła. Mina recepcjonisty była bezcenna.
-Przyjechałam bo nie mam co robić.-powiedziałam.
-To świetnie! James dawno cię nie widział a przyjechali do nas Alex i Cara więc nie będziesz sama.-poszłyśmy do windy i wjechałyśmy na chyba ostatnie piętro, ale było ich tak dużo.
-Więc jak tam? Słyszałam, że śpiewasz z One Direction.-powiedziała jak wychodziłyśmy z windy.
-Dobrze. Ale Londyn to nie mój klimat chyba.
-Tutaj masz znajomych w Ameryce.
-Tak.-powiedziałam. Ściągnęłam płaszcz i gosposia mojej mamy wzięła go ode mnie i powiesiła na wieszaku.
-Dziękuję-uśmiechnęłam się promiennie.
-Patrzcie kto nas odwiedził!-powiedziała radosna mama kiedy weszłyśmy do gigantycznej jadalni. Trzy pary oczu spojrzały na mnie.
-Sel! Witaj siostrzyczko!-krzyknął wesoło Alex i mnie tak przytulił że mnie prawie udusił.
-Tęskniłam za tobą.-i jeszcze raz się przytuliliśmy.
-Cześć Selena.-powiedziała Cara i mnie pocałowała w policzek na powitanie.
-Hej!
-Witaj Seleno.-powiedział uśmiechnięty James, który obejmował mamę ale teraz mnie.-Jak ty wyrosłaś.-powiedział.
-Dziękuję ci.-usiedliśmy wszyscy do stołu i zaczęła się masa pytań.
Kiedy nadszedł wieczór poszłam do swojego nowego pokoju, gdzie była duża choinka i położyłam się na łóżku. Wzięłam swojego laptopa i weszłam na różne portale. Na Twitterze zaczęłam odpowiadać na DM*.

Kiedy masz następny koncert?
W styczniu.
Lubisz zespoły typu AC/DC?
Niespecjalnie, ale czasami lubię posłuchać.
Ulubiona piosenka o świętach?
Last Christmas to oczywiste, ale również Do they know it's christmas Band 30 aid.
Czy to prawda, że będziesz mieć trasę z One Direction?
Podpisałam z nimi kontrakt miesięczny na koncerty po Wielkiej Brytanii.
Czy jesteś z Harrym? 
Nie jestem z nim.
Kocham cię! :*
Ja ciebie też :**
Wierzysz w Harlenę?
Haha nie.

I na tym pytaniu zakończyłam odpowiadanie. Dużo ludzi znaczy fanek wierzy w Harlenę, czyli ja i Harry-połączenie imion. Myślę, że może to prawda. Pasujemy do siebie ale nie wiem. Kocham go, ale nie mogę. Weszłam jeszcze na strony plotkarskie. Lubię poczytać i się pośmiać z głupot jakie to ludzie piszą na mój temat. Znalazłam straaasznie ciekawy artykuł o Harrym i Kendall Jenner.

Harty Styles i Kendall Jenner. Hendall. Niedawno widziano Harry'ego u boku pięknej Amerykańskiej piosenkarki i tancerki Seleny Gomez a teraz Kendall? Czy to kolejna wpadka miłosna piosenkarza czy prawdziwa miłość. Dzisiaj młody piosenkarz widziany był z jedną z Jenners wychodzący z restauracji w Londynie. Trzymamy kciuki!

Wszystko się powoli wali. Obiecał. Obiecał, że poczeka. Czemu każdy na kim mi zależy robi, żebym poczuła się gorzej. Nie wiem, ale wiem tylko, że muszę dać sobie z nim spokój. Wzięłam swoją piżamę i poszłam do łazienki rozluźnić się. 
Nalałam swojego płynu i weszłam. Jak zwykle zajęło mi to długo, ale było warto. Odstresowałam się. Ubrałam się i poszłam do łóżka z moją ulubioną książką Johna Greena The fault in our stars. Cudowna książka. 


*Daily Message                                                                 





niedziela, 21 grudnia 2014

#9. I want to say goodbye...

25 XII 2013r.

Rano obudziłam się leżąc na podłodze odkryta a na łóżku spoczywała wygodnie Eleanor przykryta do samej szyi kołdrą.
-El wstawaj.-zaczęłam ją szturchać.
-Nie chce. Jest mi strasznie wygodnie.-zaczęła jęczeć.
-Wstawaj. Masz 10 minut. Ja idę się ubrać a ty masz już stąd wyjść, rozumiesz?-ostrzegłam i wzięłam ubrania i poszłam do łazienki się ubrać.
Umyłam twarz i zrobiłam sobie lekki makijaż. Wciąż nie mogę uwierzyć, że Eleanor i Louis niedługo się ożenią. Ubrałam się i weszłam do pokoju.
-Szybka jest.-pomyślałam bo Eleanor już zdążyła wyjść a nawet mi pościeliła łóżko. Wyszłam z pokoju i chciałam zejść na dół po schodach, ale wpadłam na Harry'ego.
-Sorry.-powiedziałam i szybko chciałam go ominąć, lecz mi przeszkodził.
-Możemy pogadać?-spytał. Nie czekał na moją odpowiedź tylko wciągnął mnie do swojego pokoju.
-Co chcesz?-zapytałam.
-Proszę możemy porozmawiać o wczorajszym wieczorze?-usiadł na swoim łóżku i mnie postawił między swoimi nogami.
-Dobrze. Zaczynaj.
-Co chciałaś mi wczoraj powiedzieć?-zapytał.
-Ja...ja nie mogę. Przepraszam, ale ja cię nie darze takimi uczuciami jak ty mnie możliwe. Przepraszam ale ty masz dziewczynę.-nie dał mi dokończyć bo zaczął całować moje usta.
-Proszę-powiedział błagalnie odrywając się ode mnie.
-Przepraszam.-i wyszłam z jego objęć i zbiegłam na dół do kuchni. Zrobiłam sobie gofry i dołączyłam do rozmowy Danielle i Perrie.
-A ty Selena co myślisz?-spytała Perrie.
-Co?-jakbym oderwała się z mojego własnego świata.-Przepraszam zamyśliłam się. Mogłabyś powtórzyć?
-Pytałyśmy się co sądzisz o dzisiejszym wyjściu na sanki.-powiedział Danielle.
-Super! Możemy iść!-powiedziałam. Wstałyśmy i poszłyśmy wziąć sanki chłopaków, które nie wiem skąd się tu wzięły, ale to można pominąć i ubrałyśmy płaszcze i wyszłyśmy. Ja nienawidzę zjeżdżać na sankach bo zawsze odkąd pamiętam albo się wywrócę albo wjadę w coś, dlatego ja będę tylko oglądać.
-Więc jak tam z Harrym?-spytała Danielle ruszając brwiami.
-Nic a co ma być.-odparłam obojętnie.
-Widziałam was razem wczoraj.
-Przyszedł tylko mi dać prezent.
-Jaki?-ciekawskie...
-Emmm zegarek.-skłamałam szybko.
-Uuuuu-pisnęły i zaczęły się śmiać. Doszłyśmy na jedno z ukrytych wzgórz w Londynie i wspięłyśmy się na sam szczyt. Oczywiście ja nagrywałam ich swoim telefonem i wrzucałam na instagrama.
Tak się śmiały, że aż sturlały się ze wzgórza na sam dół. Były całe białe ze śniegu. Jak wracałyśmy wstąpiłyśmy do pobliskiego Starbucksa na kawę. Wzięłam swoją i Dani ulubioną kawę czyli Latte o smaku białej czekolady z toffi. Chyba najbardziej zaprzyjaźniłam się z Danielle, ale oczywiście z Pezz i z El też ale najbardziej to z Dan. Oczywiście w środku otoczyła mnie grupka fanek. Porobiłam sobie z nimi zdjęcia i poszłyśmy dalej.

W domu ściągnęłam płaszcz i poszłam do swojej sypialni do łazienki rozgrzać się w wannie w ciepłej wodzie. Nalałam swój ulubiony płyn z Victoria's Secret o zapachu Nocnego Paryża i weszłam. Poczułam się taka rozluźniona. 
Siedziałam tak 3 godziny dopóki woda nie była taka zimna. Okryłam się ręcznikiem i poszłam do sypialni. Pisnęłam z przerażenia bo na łóżku siedział Mr Styles.
-Możesz mi powiedzieć co ty tutaj robisz?
-Przepraszam cię, ale proszę daj nam szansę.-uklęknął przede mną i złapał mnie za rękę. Jedną trzymałam ręcznik żeby w jakimś momencie nie spadł.
-Harry nie wygłupiaj się i wstań.-powiedziałam.
-Nie. Daj nam szansę. Czego się boisz?
-Niczego.-powiedziałam. Nie bałam się tego, że mnie skrzywdzi bo nawet tego nigdy bym po nim nie sądziła, ale podpisałam kontrakt z Hollywood. A Zack powiedział, że nie mogę być z nikim a tym bardziej z nim chyba, że wytwórnia podejmie taką decyzję. A moja mama powiedziała, że jeśli chcę jeździć sama po świecie to nie mogę być z nikim.
-Więc...?-zapytał. Widziałam jak jego oczy błyszczą się od łez. Nie chciałam sprawiać, że będzie płakał przeze mnie. Nie chciałam...
-Przepraszam cię.-też się rozkleiłam i otarłam jego łzy z policzka.-Nie chcę kończyć naszej znajomości przez to, ale nie mogę.-powiedziałam. 
-Kocham cię.-wyszeptał i mnie lekko pocałował i wyszedł. Teraz mam jeden cel: wyjechać stąd jak najdalej. Nie chcę krzywdzić ani mojego ani jego serca. Tak kocham go, ale nie mogę. Obiecałam to osobom na których mi zależy. Przepraszam...
Zaczęłam pakować walizki i poszłam się we wcześniejsze ubrania. Wzięłam zdjęcie moje i jego, które zrobił nam Niall podczas jednego z naszych koncertów. Cieszę się tylko, że to już prawie koniec naszego śpiewania razem. Zostało nam jeszcze około 10 koncertów i tyle. Zapukałam do pokoju Eleanor i chciałam się pożegnać. Tam była już reszta dziewczyn.
-Chcę się pożegnać. Jadę do domu. 
-Co? Jak to? Przecież tu jest twój dom-powiedziała Dan.
-Nie. Mój dom jest w Los Angeles. Przepraszam, ale nie pasuję tutaj. Spotkamy się na Sylwestrze w Nowym Jorku. I tak będę miała trochę koncertów z nimi więc się zobaczymy.-powiedziałam i je przytuliłam.-Pozdrówcie ode mnie chłopców.
-To przez niego?-spytała El.
-Nie. To przeze mnie. Przez moją głupotę. Jestem straszne. Przepraszam, ale lepiej chyba byłoby jakby mnie nie było. Mogłabym przyzwyczajać się już powoli do mojej nieobecności. 
-Nie mów tak. Jesteś cudowną osobą!-krzyknęła Pezz i jeszcze raz się przytuliłyśmy. Wyszłam z domu i taksówką pojechałam na lotnisko. Chcę wrócić do mamy. Mówię jak dziesięcioletnie dziecko ale naprawdę za nią tęsknię. Tak mu jej brakuje.


sobota, 20 grudnia 2014

#8. I love you



-Selena.- chciałem odepchnąć ją lecz ona usiadła na moich kolanach i jedną rękę założyła na mój kark a drugą położyła na moich brzuchu.-Selena jesteś nie trzeźwa. Będziesz żałować.-powiedziałem.
-Jedyne co będę żałować to to, że wcześniej tego nie zrobiliśmy.-powiedziała i mnie lekko pocałowała.
-Sel proszę.-powiedziałem i zdjąłem ją z moich kolan. Chyba przyszedł już czas, żeby zakończyć naszą imprezę.-Wstawaj jedziemy do domu.
-Nie chce.-założyła ręce na piersiach.
-Jedziemy i koniec.-wziąłem ją na ręce i tyłami klubu wyszliśmy do samochodu. Posadziłem ją na siedzeniu pasażera, a sam usiadłem na miejscu kierowcy. Jechaliśmy w ciszy, dopóki nie zaczęła cicho śpiewać i dotykać mojego torsu.
-Przestań.-prawie wysapałem. Ta dziewczyna ma w sobie coś co, gdy tylko cię dotknie podnieci cię do szaleństwa. I właśnie tak jest ze mną.
-Harry, podobasz mi się.-powiedziała seksownie.
-Jutro będziesz tego żałowała.-strąciłem jej dłonie i dalej zapatrzyłem się na drogę.
Dojechaliśmy do domu i wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej pokoju a sam poszedłem się umyć.

 24 XII 2013r.                                                                       
         Perspektywa Seleny
Obudziłam się z wielkim bólem głowy i brzucha. Szybko pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam. Już więcej nie będę tyle pić. Nic nie pamiętam z wczoraj. Gdzieś na dnie torebki znalazłam ostatnią tabletkę i popiłam ją wodą. Wstałam i poszłam się przebrać w moje boyfriendy, bluzę i conversy. Zeszłam na dół gdzie byli już wszyscy.
-Hej!  I jak tam po imprezie?!-krzyknął specjalnie Niall.
-Nie krzycz!-krzyknęłam.-Boli mnie głowa.-i zakończyłam rozmowę o moim bólu. Poszłam do kuchni i zaczęłam robić sobie tosty. Kiedy do kuchni wszedł Harry.
-Cześć.
-Hej. A właśnie, możesz mi powiedzieć co wczoraj robiłam? Bo ja nic nie pamiętam.-poprosiłam.
-Nic ciekawego.
-A nie robiłam jakiś głupich rzeczy?-spytałam.
-Nieee-powiedział dziwnym tonem, ale mu uwierzyłam. Harry wrócił do chłopaków a ja z talerzem poszłam do swojego pokoju. Usłyszałam pukanie.
-Proszę!-krzyknęłam.
-Przygotowuj się już bo za niecałe 3 godziny zaczynamy wigilię.-powiedziała Danielle i wyszła. Poszłam do garderoby w poszukiwaniu sukienki, którą kupiłam w Londynie tydzień czy dwa temu. Oczywiście była na samym dnie szafy a ja wszystko z niej wyrzuciłam. A na dodatek zgubiłam nowiutką parę od Loubutina. Znowu czas zacząć śledztwo.
-Sel, sorry, że tak pytam ale czy nie mogłabyś mi pożyczyć butów?-spytała Eleanor schodząc do mojego pokoju.
-Jasne! Wybierz sobie jakieś.-ona kucnęła i zaczęła poszukiwania.
-Ale piękna sukienka! Od kogo jest?-zapytał przyglądając się ciemno czerwonej sukience, która była obcisła w biuście i od pasa była luźna. Sięgała mi przed kolano. A do tego dobrałam czarne szpilki. 
-Od Versace.-powiedziałam uśmiechnięta.
-Jest ekstra!-powiedziała.-Mogę wziąć te?-pokazała na parę czerwono krwistych szpilek. 
-Jasne.
-Dzięki.-pocałowała mnie w policzek i szybko pobiegła do pokoju Louisa gdzie aktualnie śpi.
Wreszcie znalazłam moje buty! Usiadłam przy toaletce i zaczęłam malować sobie usta na mocne bordo i rzęsy na czarno. Nałożyłam trochę podkładu, żeby tylko zakryć oznaki wczorajszej imprezy w postaci worów pod oczami. Kiedy skończyłam malować się, rozczesałam włosy i je wyprostowałam. Popryskałam lakierem, żeby się utrzymały na dłużej. Ubrałam małe kolczyki diamentowe i do tego naszyjnik. Ściągnęłam moje ubranie i w samej bieliźnie poszłam do łazienki posmarowałam moje ciało balsamem malinowo-czekoladowym. Kocham te połączenie. Posmarowałam szyję, ramiona i nogi i mogłam ubrać sukienkę. Miałam problem z zapięciem bo nie widziałam zamka więc zawołałam Danielle, która wyglądała pięknie. Czarna obcisła sukienka podkreślała jej długie, chude, opalone nogi a duży dekolt uwydatniał jej piersi.
-Wyglądasz bosko!-powiedziałam do niej.
-A ty to co? Spodobasz się Harry'emu!
-Co?-spytałam zdziwiona.
-Nie mów, że nie widzisz tego jak się na ciebie patrzy. Normalnie jakby mógł to by cię pożarł wzrokiem.
-Nie prawda...-zaczęłam nad tym wszystkim myśleć, ale doszłam do wniosku, że nie chce nic rozpoczynać.
-Jak sądzisz, ale jest inaczej. Ale nie rozmawiajmy teraz o chłopakach. Masz przepiękną sukienkę!
-Dziękuję-zarumieniłam się. Ubrałam szybko buty i przeprosiłam Dani, bo chciałam pójść wziąć jeszcze prezenty. Nie wiem co oni lubią, znaczy Niall i Harry bo dziewczynom wiedziałam co kupić a reszcie chłopaków wiedziałam co kupić-od dziewczyn.
-Dobrze, możemy iść.-Danielle wzięła mnie za rękę i razem zeszłyśmy po schodach. Weszłyśmy do jadalni gdzie na gigantycznym stole stały wszystkie potrawy, które ja przygotowałam i, które oni przygotowali. Kiedy chłopcy usłyszeli stukot obcasów, odwrócili wzrok na nas i oniemieli. Popatrzyłam się na każdego z nim po kolei aż zatrzymałam się na Harrym, którego wzrok śledził każdy detal mojego ciała. Dani chyba miała racje...
-Danielle wyglądasz ślicznie-powiedział Liam do swojej dziewczyny i ją mocno pocałował.
-Selena a ty przepięknie-powiedział Niall.
-Dzięki.-i wszyscy w dziewiątkę poszliśmy siadać do stołu. Podzieliliśmy się opłatkiem i zaczęliśmy jeść.
-Dobra to teraz czas na prezenty.-powiedział Louis i poszedł do choinki.
-Dobra. Więc pierwszy jest dla Danielle.-podał jej a ona otworzyła. Dostała etui na iPhona od Chanel i kolczyki. Potem był prezent dla Liama ode mnie. Otworzył i chyba był szczęśliwy bo dostał ode mnie 7 par bokserek na każdy dzień tygodnia a w sobotę i niedzielę pisało 'Come to me baby...'. Potem był Louis i dostał ode mnie zegarek. W sumie miał 2 zegarki bo dostał jeszcze od El. Następnie Zayn i dostał ode mnie kurtkę skórzaną. Perrie ode mnie dostała najnowszą płytę Ed'a Sheerana i 2 bilety na jego koncert.
-Awww dziękuję ci!-pisnęła i mnie przytuliła. Następnie prezent dostała Eleanor i ode mnie dostała parę szpilek od Prady. Pocałowała mnie w policzek i przeszliśmy dalej. I przyszła kolej na mnie. Dostałam zestaw biżuterii od Chanel. 
-Dziękuję.-powiedziałam. Potem był Niall, który dostał 4 pary bokserek w hamburgery, pizze, frytki i w cole. Ucieszył się bardzo. Potem był Harry, który dostał ode mnie perfumy od Yves Saint Laurent i nowiutkie okulary od Lagerfelda. Od razu sprawdził jak pachną i podobały mu się. Oczywiście kątem oka spojrzał na mnie. 
-I to tyle...-powiedział Louis.
-Tak to tyle.-powiedziała Eleanor. 
Kiedy już było trochę późno wszyscy poszliśmy do pokojów spać. W moim pokoju stała duża choinka i pod nią zauważyłam prezent. Otworzyłam go a w środku był zestaw bielizny z nowej kolekcji Victoria's Secret. Była przecudowna!
-Podoba się?-zapytał Harry wchodząc do pokoju i stając za mną.
-Jest cudna dziękuję. -powiedziałam i dalej ją oglądałam kiedy on położył swoje dłonie na moich ramionach i zjechał rękami niżej na odkryte plecy.
Przeszły mnie dreszcze kiedy swoimi ciepłymi palcami dotykał każdy milimetr moich pleców. Podobało mi się.
-Harry...-wręcz wyjęczałam. 
-W tej sukience wyglądasz tak seksownie.-wyszeptał mi do ucha i zaczął je lekko całować. Ja wygięłam moją szyję bardziej dając mu lepszy dostęp.-Ściągnij ją.-powiedział.
-Harry proszę. Ktoś tu wejdzie.
-Nikt nie wejdzie. Kocham cię.-powiedział.
-Ja...-chciałam mu odpowiedzieć kiedy do pokoju wpadła szczęśliwa Eleanor.
-Harry?!-krzyknęła zdziwiona a on natychmiastowo odsunął się ode mnie.
-Hej...ja już lepiej może pójdę.-powiedział i puścił mi oko wychodząc.
-Co on tutaj robił?-spytała kiedy już zostałyśmy same.
-Nic.
-Dobra jak nie chcesz mówić to nie mów. Ale mam lepsze wiadomości niż to. Louis mi się oświadczył!
-Co?! Gratuluje!-krzyknęłam i zaczęłyśmy skakać z radości.-Siadaj i opowiadaj.
-Więc kiedy poszliśmy do pokoju i ja wychodziłam z łazienki w szlafroku Louis klęknął przede mną i zapytał czy za niego wyjdę. Myślałam, że to jakiś żart ale nie!
-Tak się cieszę!-przytuliłam ją jeszcze raz.-To zostań tutaj jak chcesz to sobie porozmawiamy.
-Dobra tylko lecę po telefon i przychodzę.




piątek, 19 grudnia 2014

#7. She's so hot...

23 XII 2013r.

Jutro jest wigilia a my prawie nic nie mamy, ale dobrze że chłopcy mają w domu 4 dziewczyny które im pomogą. W tym roku oni nie jadą do rodzin tylko potem odwiedzą ich. Wstałam rano, ubrałam się w rurki i dużą bluzę, na nogi ubrałam moje rosherun'y i zeszłam na dół na śniadanie. Chłopców nie było no pojechali na wywiad a dziewczyny spały nawet jeśli jest już 11. Włożyłam naczynia do zmywarki i wzięłam się za robienie sałatek i indyka na Boże Narodzenie. 
Kiedy połowa sałatek była już gotowa na dół zeszły roześmiane dziewczyny.
-Hej Sel! Czemu zaczęłaś bez nas? Przecież byśmy ci pomogły.-powiedziała Eleanor.
-Wiem, ale spałyście a ja nie chciałam was budzić. Ale i tak zostały do zrobienia tylko dwie sałatki i indyk bo wszystko inne jest już gotowe.
-My się tym zajmiemy a ty idź odpocznij do pokoju. I tak zaraz chłopcy przyjadą więc nie trzeba nam pomocy z twojej strony.-odpowiedziała Danielle. Zrobiłam tak jak kazały i położyłam się na łóżku zamykając oczy. Myślałam o moim życiu, które zmieniło się o 180°. Nigdy nie myślałam, że mogę osiągnąć tyle. Wiem, że to mało ale chce więcej.
Leżałam tak z godzinę kiedy usłyszałam pukanie.
Zza drzwi wychyliła się głowa Harry'ego.
-Mogę?-zapytał.
-Jak już musisz to wchodź.-wszedł.-Po co przyszedłeś?-spytałam siadając.
-Dziewczyny mówiły, że siedzisz sama w pokoju więc zabieram cię na przed wigilijną imprezę.
-Dzięki ale nie.
-Czemu? Będzie fajnie!-powiedział i usiadł obok mnie.
-Nie mam ochoty.
-Proszę. -powiedział i całując lekko mój policzek.
-Zostaw mnie.-powiedziałam a on wstał i myślałam, że sobie już odpuścił, ale nie on wszedł do garderoby. Po 5 minutach wrócił ze spodniami bluzką i szpilkami.
-Proszę. Masz 10 minut.-powiedział i wyszedł.
-Nie zdążę w 10 minut!-krzyknęłam za nim.
-Nie wiem jak to zrobisz ale masz zdążyć!-odkrzyknął. Wzięłam przygotowane przez niego rzeczy dla mnie i kręcąc głową zaczęłam się przebierać.

                          Perspektywa Harry'ego
Kiedy czekałem na korytarzu przed jej pokojem zauważyłem lekko otwarte drzwi a przez nie Selene, która ściągała właśnie bluzę. Ale ona jest piękna. Chciałbym żeby była moją dziewczyną, ale to chyba nie możliwe. Kiedy zobaczyłem, że już wychodzi odwróciłem się i udawałem, że nic nie widziałem.
-Jestem gotowa, możemy jechać.-powiedziała i razem zeszliśmy do mojego samochodu. Bez zbędnych pytań od strony chłopaków czy dziewczyn pojechaliśmy.
-Więc do jakiego klubu jedziemy?-spytała.
-Do Midnight-powiedziałem nie odrywając wzroku od jezdni.
-Aha.-i tak zakończyła się nasz rozmowa w samochodzie aż do momentu, w którym dojechaliśmy pod duży klub.
-Jesteśmy. Wysiadaj.-najpierw wyszła ona a potem ja. Oczywiście nie obyło się bez paparazzi. I zaraz na wszystkich portalach w Wielkiej Brytanii pojawią się nasze zdjęcia.
Jest chyba już 20 a my tu jesteśmy chyba od pięciu godzin. Ja nic dzisiaj nie pije więc jestem trzeźwy, ale za to Selena sobie nie żałuje. Jest chyba upita, że nawet nie wie że jest upita. Ale co tam...
-Harry...-zaczepiła mnie.
-Tak?-popatrzyłem się na nią.
-Pojedziemy do domu?  Już nie wytrzymam. -powiedziała i dłonią potarła o mój tors.


środa, 17 grudnia 2014

#6. New York, California or maybe Los Angeles?

Cześć. Pomóc ci?-zapytał.
-Nie dzięki. Czy chcesz coś jeszcze konkretnego czy tylko to?
-Emm już nic.-powiedział i wyszedł. Ja dokończyłam rozpakowywanie i przebrałam się w jakieś luźniejsze rzeczy i zeszłam na dół na kolacje.
-Sel chcesz kanapki czy omlety?-krzyknął z kuchni Liam.
-Omlet!-odkrzyknęłam. Usiadłam na kanapie w salonie obok Nialla i Louisa. Obok mnie na fotelu usiadł Harry, który cały czas pisał na telefonie.
-A z kim tak piszesz?-zapytał wesoły Lou.
-Z dziewczyną!-wydarł się Niall z buzią pełną jedzenia. A ja poczułam dziwne ukłucie w sercu.
-A nawet jeśli to co?-zapytał a ja zaczęłam bawić się palcami a kontem oka na niego.
-Nic. A jak nazywa się ta "wybranka"?-spytał Louis.
-Kendall.-powiedział i wrócił do pisania. A ja już wiem o jaką Kendall chodzi. Kendall Jenner, znamy się trochę, byłyśmy razem na gali muzycznej.
Zaczęliśmy oglądać American Horror Story. Ja horrorów się nie boję a nawet je lubię. Nie jestem typem dziewczynki, która piszczy jak zobaczy zombie i przytula się do kogo bądź. Kiedy się skończył wstałam i poszłam do kuchni jeść. Siedział tam tylko Liam, który rozmawiał przez telefon.
 Kiedy weszłam zakończył połączenie.
-Hej i jak tam?
-Dobrze. Ładnie tutaj macie.-powiedziałam i chwyciłam za widelec i zaczęłam jeść. Usłyszałam dzwonek do drzwi a Liam poderwał się z krzesła.
-To dziewczyny.-powiedział szczęśliwy a mnie natychmiastowo zaczęły męczyć myśli, czy mnie polubią, czy dobrze wyglądam.
Wyszłam z kuchni i zobaczyłam trójkę dziewcząt. Blondynkę i dwie brunetki.
-Selena Gomez!-krzyknęła dziewczyna w kręconych włosach. Podbiegła do mnie i przytuliła.
-Dani spokojnie. Daj jej trochę pooddychać.-powiedział Liam. To pewnie jego dziewczyna.
-Jestem Selena, bardzo mi miło was poznać.
-Hej! Jestem Eleanor.-powiedziała entuzjastycznie brunetka z kręconymi końcówkami.-Jesteś niesamowitą artystką!
-Miło mi to słyszeć!-uśmiechnęłam się szeroko.
-Sel! Znowu się widzimy!-powiedziała Perrie i mnie mocno przytuliła.
-Cześć Pezz-odwzajemniłam uścisk. Chłopcy poszli grać na konsoli a my poszłyśmy do kuchni porozmawiać.
-Więc co tutaj robisz?-spytała Eleanor.
-Będę miała kilka koncertów z chłopakami. A tutaj przyjechałam podpisać kontrakt i tak oto muszę siedzieć tutaj przez całe święta.
-Będziemy razem! Ej! A może wyskoczymy sobie gdzie na Nowy Rok? Nowy Jork, Kalifornia czy może Los Angeles?-zapytała podekscytowana Danielle.
-Ja mieszkam w Los Angeles! Jest tam fajny klub Mirror. Ale do Nowego Jorku można skoczyć.
-To spoko. Czyli ustalone, Nowy Jork.-powiedziała El.
-A tak poza tym, masz chłopaka?-spytała Pezz. A ja automatycznie się zaczerwieniłam.
-Nie mam. Chcę się zająć na razie karierą a nie chłopakami.
-Niall i Harry jest wolny.
-Nie, dzięki.-i tak skończyła się nasza ciekawa rozmowa o chłopakach. Dziewczyny mają tutaj mieszkać przez okres świąt więc będzie raźniej.
Jest już 22 więc tak jak reszta domowników postanowiłam pójść spać.





niedziela, 14 grudnia 2014

#5. You're not star!

14 XII 2013r.

Rano obudziłam się o 13 i poszłam się ubrać. Dzisiaj chcę wrócić do LA.
Zjadłam z Taylor śniadanie i pojechałam do wytwórni porozmawiać z Zackiem.
Poszłam do jego biura i zapukałam.
-Cześć Sel co tam?
-Cześć. Chciałam się ciebie spytać czy mogę już wrócić do domu.
-Właśnie, bo jest taka sprawa, że chcę żebyś została na święta tutaj.-powiedział spoglądając na mnie zza swojego laptopa.
-Jak to? Przecież mówiłeś, że jadę tutaj tylko na kilka dni i wracam.
-Tak, ale plany się zmieniły. Święta tutaj spędzasz koniec kropka postanowione.
-Ale ja tutaj nikogo nie mam!-powiedziałam bezradna.
-Masz chłopców, Taylor.
-A ty?-spytałam.
-Ja jadę na wakacje świąteczne z rodziną do Włoch więc nie będzie mnie.
-A gdzie mam mieszkać?-zapytałam.
-Pytałem się chłopców i możesz z nimi.
-Co? Nie ma mowy!-krzyknęłam.
-Słuchaj. Może i myślisz, że jesteś nie wiadomo jaką super gwiazdeczką, ale mylisz się Selena. Nie osiągnęłaś na razie nic i nie robisz w tym kierunku też nic. Więc sorry, ale masz z nimi mieszkać czy ci się to podoba czy nie, ale obiecałem to twojej matce, że się tobą zaopiekuję.-powiedział. Był cały czerwony, że myślałam że wybuchnie.
-Żegnam.-powiedziałam. Kiedy wracałam zła samochodem do domu dostałam SMS'a.

'Cześć Sel masz tutaj nasz adres Golden Street 7. Jeśli się wyrobisz przyjedź o 17. Xx Liam'

Ehh... . Muszę spakować swoją małą walizkę. Ale dobrze, że byłam razem z Tay na zakupach i mam coś do ubrania. Dzisiaj ona wyjeżdża do rodziny więc już jej pewnie nie ma, ale mam klucze.
Weszłam do domu i pobiegłam do swojego pokoju.
Z pod łóżka wyciągnęłam walizkę i zaczęłam wrzucać do niej ubrania i buty. Spakowałam kosmetyczkę, zapięłam walizkę i zamknęłam dom.
Zajęło mi to 3 godziny i jest 17. Więc jeszcze dwie godziny. Taksówką pojechałam do galerii gdzie znajdują się tylko najlepsze marki świata tak jak Prada, Chanel, Karl Lagerfeld czy Gucci.
Chcę kupić sobie sukienkę na święta, jakieś buty-obcasy i botki, płaszcz i kapelusz.
Weszłam do Versace i zobaczyłam przepiękną sukienkę, która akurat nadawała się na święta.
Wzięłam swój rozmiar i poszłam do przebieralni.
Pasowała jak ulał. Zrobiłam sobie zdjęcie w lustrze i wrzuciłam na Instagrama z podpisem.
'Ready for Christmas...'
Z przodu dekolt dosięgał prawie szyi, ale za to z tyłu był duży.
Kupiłam szpilki od Loubutina, która pasowały idealnie do sukienki.
Teraz poszłam do Prady gdzie ujrzałam dużą aktówkę, gdzie w środku był schowany pas, tak że można nosić na ramieniu. Kupiłam ją i zmierzyłam do Diora i kupiłam dwa płaszcze i dwie pary botków. No trochę dużo zapłaciłam, ale chciałam się odstresować, a co najlepiej rozwesela każdą kobietę? Zakupy! I ja jestem na to przykładem.
Na zegarku zauważyłam, że dochodzi już 19 więc postanowiłam zamówić taksówkę i pojechać do chłopców. Zadzwoniłam dzwonkiem i usłyszałam głośny krzyk-Idę!
-Selena jesteś to dobrze!-krzyknął Louis. Tak pamiętam już ich. No ale jak mogłabym nie, bo przecież cały czas od ostatniego spotkania rozmawiałam z nimi przez SMS'y.
-Cześć. Więc gdzie mogę zostawić walizki?-spytałam.
-Daj. Zaprowadzę cię do twojego pokoju.-powiedział i wziął walizkę a ja wzięłam swoje zakupy. Dostałam beżowy pokój. Był strasznie duży, jego lewa ściana była cała pokryta ich zdjęciami z trasy, jak byli mali lub inne. W pokoju znajdowały się drzwi. Otworzyłam pierwsze i była tam łazienka a w drugich była garderoba.
-Nie wiedzieliśmy co nosisz więc masz trochę ciuchów tam bo wiemy, że nie planowałaś tu tymczasowego mieszkania.-powiedział.
-Dziękuję.-przytuliłam go. On stał nieruchomy lecz odwzajemnił uścisk.
-Nie obrazisz się kiedy przyjadą tutaj dzisiaj nasze dziewczyny i będą tutaj mieszkać?
-Nie! Dodatkowe dziewczyny to jeszcze lepiej. A jeśli mogę spytać czyje dziewczyny?-spytałam.
-Moja, Liama i Zayna. Moja nazywa się Eleanor, Liama Danielle a Zayna Perrie. Znasz ją.
-Perrie Edwards? Wiem. Jest strasznie miła.
-Tak. Dobra zostawiam cię, rozpakuj się.-powiedział i wyszedł lecz wrócił szybko.-A! I masz pokój obok Hazzy.-i wyszedł mrugając do mnie okiem.
-Znowu on...-powiedziałam do siebie i zaczęłam układać swoje ubrania na półki. Powiem szczerze, że chłopcy mają gust. Kupili mi świetne rzeczy z mojej jednej z ulubionych marek Tommy'ego Hilfigera.
Kiedy prawie już kończyłam usłyszałam ciche pukanie. Do pokoju wszedł Styles.

piątek, 12 grudnia 2014

#4. Selena?

Szybko wstałam z krzesła odkładając gitarę na bok i wyszłam z kabiny bo usłyszałam głośny hałas w studiu. I znowu był pan mop.
-Czemu jak są jakieś problemy musisz być ty w roli głównej?-zapytałam z sarkazmem.
-Sorry...-powiedział i zaczął to sprzątać.-Pomożesz mi?
-Nie?-odparłam i zaczęłam oglądać swoje zadbane paznokcie.
-Rusz się!-pociągnął mnie za rękę tak, że upadłam na kolana.
-Ughhh!-krzyknęłam i zaczęłam szybko sprzątać.
-Czemu nie możesz być raz miła?
-Czemu nie możesz się raz zamknąć?
-Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.
-Jesteś wkurzający.-powiedziałam i zaczęłam układać skrzypce.
Kiedy powoli kończyłam odezwał się jego głos.
-Ładnie śpiewasz-skomplementował.
-Co?
-Nie martw się, jest to tylko jeden miły komentarz, który usłyszysz ode mnie.-powiedział chamsko. Zignorowałam go. Szacunek za szacunek, chamstwo za chamstwo. Chce to ma.
-Zaśpiewaj dla mnie.-powiedział nagle.
-Ty jesteś normalny?!-krzyknęłam.
-Tak?!
-No ja widzę, że chyba nie. Pierw mnie obrażasz a teraz każesz mi śpiewać. Lepiej pomyśl zanim coś powiesz.-odparłam i chciałam odejść, lecz złapał mnie za rękę.
-Proszę. Przepraszam, ale ty tak na mnie działasz. Ale zaśpiewaj.-drugie zdanie powiedział tak szybko, że prawie nie usłyszałam. Wzięłam inną gitarę i zaczęłam śpiewać kawałek piosenki, który wcześniej grałam.
-Ładny masz głos.-powiedział podchodząc do mnie.-Chciałbym, żebyś śpiewała tylko dla-i nie dokończył bo do studia wpadła reszta zespołu.
-Oooo Selena, tak?-zapytał Liam (?). Pamiętam w miarę ich imiona bo w internecie przeglądałam ich historię.
-Tak, hej.-powiedziałam zarumieniona.
-Ej! A może pójdziemy na obiad i poznamy się lepiej!-krzyknął podekscytowany blondynek.
-Jestem za!-krzyknął jeden a po nim każdy następny.
-Ok. Możemy pójść, ale ja wybieram lokal-powiedziałam. Schowałam wszystkie instrumenty i razem z chłopakami pojechaliśmy do jednej z moich ulubionych restauracji, w której tutaj byłam.
-Więc od kiedy jesteś w Londynie?-zapytał Zayn (chyba) kiedy złożyliśmy zamówienie.
-Niecały tydzień. Ale mieszkam z przyjaciółką więc jest raźniej.
-A kiedy nagrywasz nowy album?-zapytał Louis.
-Gdzieś za 4 miesiące lub 5. Ale powoli mam już jedną napisaną.
-Fajnie.-zakończyliśmy rozmowę kiedy kelner podał nam dania i zaczęliśmy jeść. Pożegnaliśmy się wymieniając się numerami i wróciłam domu. Taylor spała po późnym powrocie więc i ja dołączyłam do niej.



środa, 10 grudnia 2014

#3. Her voice is pretty...

Obudziłam się i szybko poszłam się ubierać.
-Jak wczorajsze spotkanie?-zapytała Taylor robiąc mi kawę.
-Nawet nie mów. Nie chcę widzieć ich już więcej na oczy. Jeszcze mogę być z tym mopem Harrym czy jak mu tam w związku. Czy ty to rozumiesz?!
-Że co? Jak mogli?!-powiedziała tak samo zdenerwowana jak ja. Przytuliła mnie i dokończyłyśmy śniadanie. Taylor musiała jechać na kilka wywiadów więc zostałam sama w domu. Postanowiłam, że pojadę pooglądać Londyn.
Kiedy przechodziłam koło London Eye usłyszałam głośny pisk. Ok, byłam trochę źle ubrana bo niezbyt się zasłoniłam ale ni powinny tak wrzeszczeć, żeby mnie więcej osób rozpoznało.
-Selena! Selena!-krzyknęła jedna z nich i od razu cały tłum zaczął do mnie biec. Zaczęłam uciekać. Jednak przydały się lekcje sportu w szkole i moje chęci do spadnięcia z kilku kilogramów.
Chyba ich zgubiłam chociaż ich część. Skręciłam w uliczkę gdzie znajduje się wytwórnia, w której wczoraj byłam. Biegłam i wpadłam na kogoś z impetem.
-Uważaj jak łazisz!-krzyknęłam i szybko wstałam rozglądając się czy aby nikogo nie ma za mną.
-Oooo kogo my tu mamy!-krzyknął nie kto inny jak mop! Pech Gomez!
-Zamknij się!-krzyknęłam.
-Wiesz co, jesteś panienką, dla której liczy się tylko kasa i sława. I nic więcej.
-Nie. To dla ciebie się chyba tylko to liczy jeśli chcesz być z kimś kogo w ogóle nie znasz ani nie kochasz. -wycedziłam mu prosto w twarz.
-Skąd masz takie przypuszczenia?
-Hahaha!-zaczęłam się śmiać.-Jesteś przezabawny. Nara!-i wróciłam o dziwo do domu. Po dwóch godzinach ale wróciłam. Taylor była jeszcze na wywiadach więc zrobiłam skromny obiad bo Selena nie umie gotować. Zrobiłam jedynie ryż z kurczakiem ale jest. Z jedzeniem poszłam do salonu i na telefonie weszłam na instagrama i na twittera gdzie trąbiło od moich dzisiejszych zdjęć. A mam to w poważaniu. Nie obchodzi mnie opinia ludzi, którzy mnie w procencie nie znają a myślą, że wiedzą o mnie wszystko bo przeczytali w Wikipedii. Sorry ale nie... . Kiedy była już 22 postanowiła się już położyć bo jutro o 10 muszę jechać na konferencję.
Następnego dnia obudziłam się o 8 i ubrałam czarne skórzane rurki, czarną bokserkę i białą skórę która była jedną z moich ulubionych. Do tego ubrałam czarne szpilki od Loubutina. Zeszłam na dół i zjadłam płatki z mlekiem i popiłam kawą.
W nocy około 1 przyszła Aty bo przyszła do mojego tymczasowego pokoju i nakryła mnie kocem.
Była 9.30 więc postanowiłam już wyjeżdżać.
Oczywiście było tyle paparazzi, że nie można zliczyć. Wyszłam z samochodu razem z Zackiem i poszliśmy do budynku.
I się zaczęło...
-Selena słyszeliśmy, że podpisałaś kontrakt miesięczny z zespołem One Direction, czy to prawda?  I co myślisz o trasie z piątką zwariowanych chłopaków?
Spojrzałam się kontem oka na Zack, który pokazywał, że mogę już powiedzieć.
-Tak to prawda. Myślę, że trasa będzie miała swoje plusy. Bardziej dostrzeżemy szczegóły naszego zawodu. I najważniejsze, że bardziej się poznamy.
-A twoja trasa Stars Dance jakie kraje odwiedzi?
-Trasa podlegać będzie na większość krajów Europejskich, Amerykę Północną i Południową i Azję. Album Stars Dance wydany jest z myślą o naszych marzeniach, które rzadko chcemy spełniać. A marzenia są jak gwiazdy, których nie możemy dotknąć ale one zawsze będą nas prowadzić do wymarzonego celu.-powiedziałam.
-Te słowa właśnie wypowiedział piosenkarz 1D Liam Payne.(...) Dziękujemy ci za poświęcony czas.
Wreszcie się skończyło i mogłam jechać do domu.
-Jeszcze musisz zostać.-powiedział Zack.-Musisz już nagrywać następne piosenki.-powiedział.
-Ale dzisiaj? Nie mogę jutro?-zapytałam.-Przecież wiesz, że nie lubię nagrywać w nie swoim studiu.
-Musisz to zrobić teraz i tutaj. Rozumiesz?
-Tsaaa-pojechałam do studia i weszłam do sali A. Wzięłam leżącą gitarę na kanapie i weszłam do kabiny zamykając się i odwracając się tyłem. Zawsze lepiej mi się tak pracuje jak nie wiem, że na przykład ktoś mnie widzi wtedy się trochę wstydzę. Występować przed fanami a przed ludźmi, którzy mnie na co dzień krytykują jest inne. 
Chciałam napisać coś nowego już na nowy album. 

You got me sippin' on something
I can't compare to nothing
I bet for known what I'm hoping
That after this fever, I'll survive

I know I'm acting a bit crazy
Strung out, a little bit hazy
Hand over heart, I'm prayin'
That I'm gonna make it out alive

I zapisywałam dalej w notesie.

Perspektywa Harry'ego
Kiedy przechodziłem obok mojego ulubionego studia A usłyszałem słodki głos i dźwięki gitary.
Wszedłem po cichu do środka i w ciemnej kabinie ujrzałem pannę Gomez. Śpiewała tak pięknie.
Oparłem się o jeden z mikrofonów kiedy nagle wydobył się ostry pisk z mikrofonu i wszystko runęło na ziemie.





poniedziałek, 8 grudnia 2014

2#. What?!

Rano obudziłam się o dziwo wyspana i zeszłam do kuchni. Tam ujrzałam gotową już Taylor.
-Już wstałaś? Tak wcześnie? Dziwne...-zaśmiała się.
-Nie wiem jakoś wyszło-powiedziałam i usiadłam na krześle na wysepce. Położyła mi pod noc talerz pełen kanapek.-I ja mam to wszystko zjeść?
-Jesteś strasznie chuda. Powinnaś jeść więcej.
-Ćwiczę.-powiedziałam i zaczęłam jeść pierwszą z chyba dziesięciu. Skończyłam po trzech i byłam najedzona. Dzisiaj jadę z Tay na zakupy a potem na pokaz. Ubrałam się i razem z nią pojechałyśmy jej samochodem do największej galerii w Londynie.
Chciałam kupić sobie jakąś sukienkę i buty.
Weszłyśmy do Prady gdzie zachwyciła mnie nowiutki zestaw, który ekspedientka wystawiała na manekinie. Składał się z sukienki przed kolano, obcisłego gorsetu, do tego czarne szpilki i czarny długi żakiet. Od razu weszłyśmy do sklepu. Poszłam do przymierzalni biorąc ze sobą swój rozmiar 34.
Wszystko pasowało jak ulał. Nie ważne jaka cena, ważne że była idealna. Zapłaciłam i razem z Taylor wróciłyśmy do domu bo za 2 godziny mam być na pokazie. Ubrałam czarną długą sukienkę z wycięciem na dekolcie. Włosy rozpuściłam i ułożyłam tak, że były lekko przylizane do tyłu. Spryskałam je lakierem i byłam gotowa. Przyjechała po mnie limuzyna, która miała mnie zawieść na pokaz i pojechałam.
Oczywiście na czerwonym dywanie była masa fotoreporterów, którzy prosili o zdjęcia i wywiady. Niestety ja nie miała czasu na udzielenie wywiadu tylko szybko poszłam zająć swoje miejsce w pierwszym rzędzie.
Pokaz Chanel więc co się dziwić, że był cudowny. Kreacje były boskie! Muszę zamówić sobie kilka zestawów. Po pokazie pojechałam na chwilkę na after party. Porozmawiałam chwilę z Mirandą Kerr
i zrobiłam sobie z nią zdjęcie.
-Dziękuję ci za zdjęcie.-podziękowałam i wróciłam do domu. Światła były zgaszone co oznaczało, że Tay już śpi. Ściągnęła szpilki i po cichu weszłam do swojej sypialni. Przebrałam się z sukienki w piżamę i poszłam spać. Jutro muszę iść na spotkanie z menagerem One Direction. Tak nie chcę z nimi śpiewać. Jeden z nich złamał mojej przyjaciółce serce i mam z nimi śpiewać. Lepiej być nie mogło!
Następnego dnia obudziłam się o 10 i szybko pobiegłam do łazienki się ogarnąć i szybko się ubrałam. Zjadłam szybkie śniadanie i nie budząc jeszcze śpiącej Taylor, pojechałam do wytwórni Simona Cowella. Jest już 11 a ja stoję jeszcze na światłach. 
-Kurde!-powiedziałam pod nosem. Wreszcie ruszyłam! Stanęłam na byle jakim miejscu i pobiegłam do biura. Zapukałam i zdyszana weszłam.
-Przepraszam za spóźnienie!-powiedziałam i rozglądnęłam się po biurze. Przy biurku siedział Simon, na fotelu menager zespołu a na dużej kanapie siedzieli chłopcy. 
-Dzień dobry. Proszę Selena usiądź na fotelu.-powiedział Cowell. Usiadłam i rozpoczęła się baaardzo przyjemna rozmowa. Gdzie się nie popatrzyłam każdy z nich gapił się na mnie jak na jakiś krajobraz. 
-Więc, podsumujmy. Selena, ty będziesz grała z nimi na razie do 10 koncertów a dalej zobaczymy. Oczywiście nie będziesz supportem tylko jaki gość. Dziękuję możecie wyjść.-zakończył.-Ale ty Harry i Selena zostańcie na chwilę.-kontynuował. Kiedy wyszli wszyscy kazał nam usiąść na fotelach na przeciwko niego.-Chciałbym, żebyście podpisali kontrakt, że będziecie razem. Tylko na zewnątrz.
-Przepraszam bardzo?!-krzyknęłam.
-Uspokój się, bo jeszcze nie wiemy czy będzie to jeszcze potrzebne. Najpierw musi się uspokoić historia Harry'ego i Taylor Swift.-powiedział a ja poczułam lekką ulgę. A Harty czy jak mu tam na imię nie miał zamiaru się chyba w ogóle odzywać.-Możecie wyjść. Dziękuję.-wyszłam pierwsza i normalnie wpadłam na czwórkę chłopaków, którzy jak otwarłam mocno drzwi upadli na podłogę.
-Co takiego ciekawego się dowiedzieliście?-zapytałam z jadem wrogości.
-My...-nie dokończył bo ja jedynie ominęłam ich i wyszłam z budynku.

niedziela, 7 grudnia 2014

#1. One Direction...

7 XII 2013r.

This love will be the death of me, but I know I’ll die happily
I’ll know I’ll know I’ll know
Because you love me so…Yeah!

When you're ready come and get it
Nah na na na Nah na na na Nah na na na
When you're ready come and get it
Nah na na na Nah na na na Nah na na na
When you rea eh eh eh eh eh
When you rea eh eh eh eh eh
When you're ready come and get it
Nah na na na Nah na na na Nah na na na

-Dziękuję Paryż!-krzyknęłam i zeszłam ze sceny. Wreszcie wrócę do domu. Całe 3 miesiące w trasie.
-Dałaś czady Sel!-krzyknęła moja makijażystka Ann.
-Dziękuję. Idę się ubrać a ty spakuj wszystkie rzeczy.-powiedziałam i wzięłam swoje ubrania do przebrania. Ubrałam okulary przeciwsłoneczne 
i razem z tancerkami poszłyśmy do busa, który miał nas wszystkich zawieźć na lotnisko i wracamy do Los Angeles.
Na odprawie były problemy bo było tyle fanów, że nie mogłam dojść do samolotu.
Ale jakoś się udało. Usiadłam na swoim miejscu na przeciwko Ann i Charity moją tancerką i zaczęłyśmy rozmowę, która trwała do końca podróży. Pożegnałam się ze wszystkimi i wróciłam do swojego domu. Strasznie za nim tęskniłam. 
Walizki odłożyłam do sypialni i poszłam do salonu gdzie stała już choinka udekorowana przez gosposie, które podczas mojego pobytu w trasie opiekują się domem. Znalazłam tam prezenty a nawet ich masę! Kilka było od rodziny, ale najwięcej od fanów. Powysyłali mi ogromne paczki gdzie było dużo słodyczy, jakiś listów i bluzek z napisami.
Wszystko schowałam do półek i poszłam spać. Byłam tak strasznie zmęczona, że jakbym została trochę dłużej na nogach to by mi one odpadły. 

Rano obudziłam się późno i szybko wstałam bo muszę jechać na spotkanie z menagerem i z szefem. Ubrałam się i swoim samochodem pojechałam do wytwórni.
-Cześć Zack-powiedziałam do swojego menagera.
-Selena chodź. Musimy porozmawiać.-poszliśmy do biura szefa wytwórni. 
-Dzień dobry panu-powiedziałam.
-Dzień dobry Selena, siadajcie.-powiedział wskazując na krzesła na przeciw niego.-Myślę, że nie wiesz po co zwołaliśmy to spotkanie, ale chcieliśmy, żebyś poleciała do Londynu na pokazy mody. Żebyś stała się popularniejsza.
-Jestem popularna.-broniłam się.
-Ale w pewnym stopniu nie tak bardzo jak inni. I mamy jeszcze jedną propozycję a mianowicie One Direction.-powiedział. 
-Co z nimi?
-Chcę żebyś z nimi wystąpiła kilka razy.-co? 
-Ale po co? Przecież jestem znana i nie potrzebuję żeby ktoś mi pomógł być sławną.
-Ty nie potrzebujesz ale my tak.-poprawił mnie.-Ale ty nie masz nic do gadania. Już postanowione. Kropka możesz iść-powiedział lekko wkurzony.
-Żegnam-i wyszłam też lekko zdenerwowana bo nie chcę sławy. Ja chciałam tylko spełnić swoje marzenia. Ale nikt tego nie zrozumie. Po wyjściu z budynku zaczepił mnie Zack.
-Sel, pakuj się teraz bo za dwie godziny wylatujesz. 
-Ughhh!-pojechałam do domu i szybko wyjęłam tą samą walizkę co miałam w trasie. Powyciągałam tylko brudne ubrania i spakowałam nowe i kilka eleganckich sukienek. Spakowałam kosmetyczkę i pojechałam na lotnisko. Leciałam sama swoim prywatnym samolotem przez około 2 godziny. Kiedy wylądowałam od razu pojechałam do domu mojej najlepszej przyjaciółki Taylor. Mieszka tam od niedawna ale ma też dom w LA.
-Cześć kochanie!-krzyknęła kiedy otwarła mi drzwi.
-Taylor jak ja cię dawno nie widziałam!-i przytuliłam ją. Weszłam do środka zostawiając walizkę przy drzwiach i poszłam do kuchni.
-Więc jak tam w trasie było?-zapytała mnie robiąc mi kawę.
-Dobrze, ale jestem strasznie zmęczona po tym.
-Wiem jak to jest. Dobrze, że teraz mam trochę wolnego to odpocznę. A właśnie!-krzyknęła nagle, że aż podskoczyłam.-Może skoczyłybyśmy na małe wakacje na Barbados?-zapytała podniecona.
-Można. Tylko, że ja muszę chodzić teraz na pokazy a potem muszę mieć koncerty z One Direction.
-Z nimi? Niezbyt za nimi przepadam-powiedziała. Harry Styles, pamiętam...
-Wiem to....haha-zaczęłyśmy się śmiać. 
I tak minął mi świetny dzień z Tay. 





sobota, 6 grudnia 2014

Prolog

Opowiadanie to jest pisane przeze mnie w postaci książki, a prolog jako przemowa. Proszę jej nie oceniać przed zakończeniem. Ale najważniejsze co chcę powiedzieć jest to, że OBIECUJĘ sobie i wam, że chcę to opowiadanie dokończyć do końca. To wy mnie motywujecie do dalszego pisania i wasze komentarze. Dziękuję!
---------------------------------------------------------------------------------

6 XII 2013r. Nowy Jork

-Czy warto wierzyć w marzenia? Zawsze. Marzenia zawsze się spełniają tylko trzeba w to uwierzyć. One nie przychodzą od tak. Jeśli pragniesz coś osiągnąć musisz w to tak bardzo uwierzyć, że czasami samo przyjdzie. Ale nigdy się nie poddawaj. Ja się kiedyś poddałam. Straciłam wszystko. Straciłam rodzinę która była dla mnie wszystkim, straciłam przyjaciół. Nie popełniaj głupstw tylko po to, że ci się nie chce bo stracisz wszystko. To wy jesteście pierwszymi schodkami to zwycięstwa.
-Selena czy wiesz jak być perfekcyjną?
-Nie. Wiem tylko jak być prawdziwą. Nie urodziłaś się po to aby być perfekcyjna tylko po to by popełniać błędy. Tylko błędy mogą cię czegoś nauczyć. Nie jesteś lalką Barbie. Nigdy nie byłam idealna ani nigdy nie będę. Jeśli chciałabym być idealna prawdopodobnie byłabym manekinem. Myślisz, że pod tym makijażem kryje się dziewczyna bez problemów? Jak tak to się mylisz. Zawsze myślałam, że będąc kimś innym spodobam się ludziom. Ale tak nie jest. Zdałam sobie sprawę, że to nie ja, że to nie dziewczyna która zawsze ma energię. Jeśli ktoś cię nie akceptuje to nie akceptuje samego siebie. Zazwyczaj to są tacy ludzie. Bądź sobą a dojdziesz daleko. Ale teraz chcę się z wami podzielić jedną najważniejszą rzeczą jaką są hejterzy. Większość z was martwi się komentarzami, które w ogóle nie mają sensu! Zapomnijcie o nich po protu zapomnijcie!
-Sel, czy jest coś niemożliwe?
-Nie. Wszystko jest możliwe jeśli się chce. Niemożliwe to tylko słowo rozpowiadane przez ludzi, dla których wszystko jest niemożliwe.
-Co myślisz o poddaniu się?
-Jeśli coś się nie udało to nie znaczy, że przegrałeś. Jeśli ktoś ci mówi, że nie możesz tego osiągnąć to znaczy, że to ta osoba nie może tego zrobić bo nie umie. Żyjesz swoim życiem i powinieneś o niego walczyć! Dużo ludzi kiedy dojdą daleko poddają się. Są tchórzami, którzy nie potrafią znieść bólu. Ból może trwać dzień, dwa a nawet i rok, ale potem przeminie. Ale ból, że czegoś nie dokonałeś, że czegoś nie dokończyłeś bardziej boli i zostaje na zawsze. Powinniście sobie mówić 'za daleko zaszedłem żeby się teraz poddać, nie jestem mięczakiem'. To strach zabija marzenia. Strach przed zrobieniem następnego kroku. Nie powinniście bać się upadków! Osoba, która upadnie jest o wiele silniejsza od osoby, która nigdy nie upadnie. Jeden zakręt do celu a ty po prostu się wycofujesz. Chęć zdobycia celu jest jak obietnica złożona przed samym sobą. Za każdą obietnicą kryje się zasada. A za zasadą obietnica, proste. Obietnice powinno się zawsze dotrzymywać. Więc zawsze walczcie!




Bohaterowie

Selena Gomez
20 lat
Piosenkarka i tancerka
Rodzina:
Brat: Alexander Gomez, model
Matka: Melanie Gomez Tefey, aktorka
Ojciec: Marc Gomez, biznesman
Ojczym: James Tefey, milioner
Motto życiowe: To ty jesteś gwiazdą. Nikt ni może cię zgasić...

Taylor Swift
22 lata
Piosenkarka
Najlepsza przyjaciółka Seleny

One Direction
Harty Styles
Zayn Malik
Liam Payne
Louis Tomlinson
Niall Horan



Imiona niektórych postaci wymyśliłam i dodałam. I nie są to prawdziwe imiona i wieki.