niedziela, 7 grudnia 2014

#1. One Direction...

7 XII 2013r.

This love will be the death of me, but I know I’ll die happily
I’ll know I’ll know I’ll know
Because you love me so…Yeah!

When you're ready come and get it
Nah na na na Nah na na na Nah na na na
When you're ready come and get it
Nah na na na Nah na na na Nah na na na
When you rea eh eh eh eh eh
When you rea eh eh eh eh eh
When you're ready come and get it
Nah na na na Nah na na na Nah na na na

-Dziękuję Paryż!-krzyknęłam i zeszłam ze sceny. Wreszcie wrócę do domu. Całe 3 miesiące w trasie.
-Dałaś czady Sel!-krzyknęła moja makijażystka Ann.
-Dziękuję. Idę się ubrać a ty spakuj wszystkie rzeczy.-powiedziałam i wzięłam swoje ubrania do przebrania. Ubrałam okulary przeciwsłoneczne 
i razem z tancerkami poszłyśmy do busa, który miał nas wszystkich zawieźć na lotnisko i wracamy do Los Angeles.
Na odprawie były problemy bo było tyle fanów, że nie mogłam dojść do samolotu.
Ale jakoś się udało. Usiadłam na swoim miejscu na przeciwko Ann i Charity moją tancerką i zaczęłyśmy rozmowę, która trwała do końca podróży. Pożegnałam się ze wszystkimi i wróciłam do swojego domu. Strasznie za nim tęskniłam. 
Walizki odłożyłam do sypialni i poszłam do salonu gdzie stała już choinka udekorowana przez gosposie, które podczas mojego pobytu w trasie opiekują się domem. Znalazłam tam prezenty a nawet ich masę! Kilka było od rodziny, ale najwięcej od fanów. Powysyłali mi ogromne paczki gdzie było dużo słodyczy, jakiś listów i bluzek z napisami.
Wszystko schowałam do półek i poszłam spać. Byłam tak strasznie zmęczona, że jakbym została trochę dłużej na nogach to by mi one odpadły. 

Rano obudziłam się późno i szybko wstałam bo muszę jechać na spotkanie z menagerem i z szefem. Ubrałam się i swoim samochodem pojechałam do wytwórni.
-Cześć Zack-powiedziałam do swojego menagera.
-Selena chodź. Musimy porozmawiać.-poszliśmy do biura szefa wytwórni. 
-Dzień dobry panu-powiedziałam.
-Dzień dobry Selena, siadajcie.-powiedział wskazując na krzesła na przeciw niego.-Myślę, że nie wiesz po co zwołaliśmy to spotkanie, ale chcieliśmy, żebyś poleciała do Londynu na pokazy mody. Żebyś stała się popularniejsza.
-Jestem popularna.-broniłam się.
-Ale w pewnym stopniu nie tak bardzo jak inni. I mamy jeszcze jedną propozycję a mianowicie One Direction.-powiedział. 
-Co z nimi?
-Chcę żebyś z nimi wystąpiła kilka razy.-co? 
-Ale po co? Przecież jestem znana i nie potrzebuję żeby ktoś mi pomógł być sławną.
-Ty nie potrzebujesz ale my tak.-poprawił mnie.-Ale ty nie masz nic do gadania. Już postanowione. Kropka możesz iść-powiedział lekko wkurzony.
-Żegnam-i wyszłam też lekko zdenerwowana bo nie chcę sławy. Ja chciałam tylko spełnić swoje marzenia. Ale nikt tego nie zrozumie. Po wyjściu z budynku zaczepił mnie Zack.
-Sel, pakuj się teraz bo za dwie godziny wylatujesz. 
-Ughhh!-pojechałam do domu i szybko wyjęłam tą samą walizkę co miałam w trasie. Powyciągałam tylko brudne ubrania i spakowałam nowe i kilka eleganckich sukienek. Spakowałam kosmetyczkę i pojechałam na lotnisko. Leciałam sama swoim prywatnym samolotem przez około 2 godziny. Kiedy wylądowałam od razu pojechałam do domu mojej najlepszej przyjaciółki Taylor. Mieszka tam od niedawna ale ma też dom w LA.
-Cześć kochanie!-krzyknęła kiedy otwarła mi drzwi.
-Taylor jak ja cię dawno nie widziałam!-i przytuliłam ją. Weszłam do środka zostawiając walizkę przy drzwiach i poszłam do kuchni.
-Więc jak tam w trasie było?-zapytała mnie robiąc mi kawę.
-Dobrze, ale jestem strasznie zmęczona po tym.
-Wiem jak to jest. Dobrze, że teraz mam trochę wolnego to odpocznę. A właśnie!-krzyknęła nagle, że aż podskoczyłam.-Może skoczyłybyśmy na małe wakacje na Barbados?-zapytała podniecona.
-Można. Tylko, że ja muszę chodzić teraz na pokazy a potem muszę mieć koncerty z One Direction.
-Z nimi? Niezbyt za nimi przepadam-powiedziała. Harry Styles, pamiętam...
-Wiem to....haha-zaczęłyśmy się śmiać. 
I tak minął mi świetny dzień z Tay. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz