poniedziałek, 8 grudnia 2014

2#. What?!

Rano obudziłam się o dziwo wyspana i zeszłam do kuchni. Tam ujrzałam gotową już Taylor.
-Już wstałaś? Tak wcześnie? Dziwne...-zaśmiała się.
-Nie wiem jakoś wyszło-powiedziałam i usiadłam na krześle na wysepce. Położyła mi pod noc talerz pełen kanapek.-I ja mam to wszystko zjeść?
-Jesteś strasznie chuda. Powinnaś jeść więcej.
-Ćwiczę.-powiedziałam i zaczęłam jeść pierwszą z chyba dziesięciu. Skończyłam po trzech i byłam najedzona. Dzisiaj jadę z Tay na zakupy a potem na pokaz. Ubrałam się i razem z nią pojechałyśmy jej samochodem do największej galerii w Londynie.
Chciałam kupić sobie jakąś sukienkę i buty.
Weszłyśmy do Prady gdzie zachwyciła mnie nowiutki zestaw, który ekspedientka wystawiała na manekinie. Składał się z sukienki przed kolano, obcisłego gorsetu, do tego czarne szpilki i czarny długi żakiet. Od razu weszłyśmy do sklepu. Poszłam do przymierzalni biorąc ze sobą swój rozmiar 34.
Wszystko pasowało jak ulał. Nie ważne jaka cena, ważne że była idealna. Zapłaciłam i razem z Taylor wróciłyśmy do domu bo za 2 godziny mam być na pokazie. Ubrałam czarną długą sukienkę z wycięciem na dekolcie. Włosy rozpuściłam i ułożyłam tak, że były lekko przylizane do tyłu. Spryskałam je lakierem i byłam gotowa. Przyjechała po mnie limuzyna, która miała mnie zawieść na pokaz i pojechałam.
Oczywiście na czerwonym dywanie była masa fotoreporterów, którzy prosili o zdjęcia i wywiady. Niestety ja nie miała czasu na udzielenie wywiadu tylko szybko poszłam zająć swoje miejsce w pierwszym rzędzie.
Pokaz Chanel więc co się dziwić, że był cudowny. Kreacje były boskie! Muszę zamówić sobie kilka zestawów. Po pokazie pojechałam na chwilkę na after party. Porozmawiałam chwilę z Mirandą Kerr
i zrobiłam sobie z nią zdjęcie.
-Dziękuję ci za zdjęcie.-podziękowałam i wróciłam do domu. Światła były zgaszone co oznaczało, że Tay już śpi. Ściągnęła szpilki i po cichu weszłam do swojej sypialni. Przebrałam się z sukienki w piżamę i poszłam spać. Jutro muszę iść na spotkanie z menagerem One Direction. Tak nie chcę z nimi śpiewać. Jeden z nich złamał mojej przyjaciółce serce i mam z nimi śpiewać. Lepiej być nie mogło!
Następnego dnia obudziłam się o 10 i szybko pobiegłam do łazienki się ogarnąć i szybko się ubrałam. Zjadłam szybkie śniadanie i nie budząc jeszcze śpiącej Taylor, pojechałam do wytwórni Simona Cowella. Jest już 11 a ja stoję jeszcze na światłach. 
-Kurde!-powiedziałam pod nosem. Wreszcie ruszyłam! Stanęłam na byle jakim miejscu i pobiegłam do biura. Zapukałam i zdyszana weszłam.
-Przepraszam za spóźnienie!-powiedziałam i rozglądnęłam się po biurze. Przy biurku siedział Simon, na fotelu menager zespołu a na dużej kanapie siedzieli chłopcy. 
-Dzień dobry. Proszę Selena usiądź na fotelu.-powiedział Cowell. Usiadłam i rozpoczęła się baaardzo przyjemna rozmowa. Gdzie się nie popatrzyłam każdy z nich gapił się na mnie jak na jakiś krajobraz. 
-Więc, podsumujmy. Selena, ty będziesz grała z nimi na razie do 10 koncertów a dalej zobaczymy. Oczywiście nie będziesz supportem tylko jaki gość. Dziękuję możecie wyjść.-zakończył.-Ale ty Harry i Selena zostańcie na chwilę.-kontynuował. Kiedy wyszli wszyscy kazał nam usiąść na fotelach na przeciwko niego.-Chciałbym, żebyście podpisali kontrakt, że będziecie razem. Tylko na zewnątrz.
-Przepraszam bardzo?!-krzyknęłam.
-Uspokój się, bo jeszcze nie wiemy czy będzie to jeszcze potrzebne. Najpierw musi się uspokoić historia Harry'ego i Taylor Swift.-powiedział a ja poczułam lekką ulgę. A Harty czy jak mu tam na imię nie miał zamiaru się chyba w ogóle odzywać.-Możecie wyjść. Dziękuję.-wyszłam pierwsza i normalnie wpadłam na czwórkę chłopaków, którzy jak otwarłam mocno drzwi upadli na podłogę.
-Co takiego ciekawego się dowiedzieliście?-zapytałam z jadem wrogości.
-My...-nie dokończył bo ja jedynie ominęłam ich i wyszłam z budynku.

2 komentarze: