Rano obudziłam się leżąc na podłodze odkryta a na łóżku spoczywała wygodnie Eleanor przykryta do samej szyi kołdrą.
-El wstawaj.-zaczęłam ją szturchać.
-Nie chce. Jest mi strasznie wygodnie.-zaczęła jęczeć.
-Wstawaj. Masz 10 minut. Ja idę się ubrać a ty masz już stąd wyjść, rozumiesz?-ostrzegłam i wzięłam ubrania i poszłam do łazienki się ubrać.
Umyłam twarz i zrobiłam sobie lekki makijaż. Wciąż nie mogę uwierzyć, że Eleanor i Louis niedługo się ożenią. Ubrałam się i weszłam do pokoju.
-Szybka jest.-pomyślałam bo Eleanor już zdążyła wyjść a nawet mi pościeliła łóżko. Wyszłam z pokoju i chciałam zejść na dół po schodach, ale wpadłam na Harry'ego.
-Sorry.-powiedziałam i szybko chciałam go ominąć, lecz mi przeszkodził.
-Możemy pogadać?-spytał. Nie czekał na moją odpowiedź tylko wciągnął mnie do swojego pokoju.
-Co chcesz?-zapytałam.
-Proszę możemy porozmawiać o wczorajszym wieczorze?-usiadł na swoim łóżku i mnie postawił między swoimi nogami.
-Dobrze. Zaczynaj.
-Co chciałaś mi wczoraj powiedzieć?-zapytał.
-Ja...ja nie mogę. Przepraszam, ale ja cię nie darze takimi uczuciami jak ty mnie możliwe. Przepraszam ale ty masz dziewczynę.-nie dał mi dokończyć bo zaczął całować moje usta.
-Proszę-powiedział błagalnie odrywając się ode mnie.
-Przepraszam.-i wyszłam z jego objęć i zbiegłam na dół do kuchni. Zrobiłam sobie gofry i dołączyłam do rozmowy Danielle i Perrie.
-A ty Selena co myślisz?-spytała Perrie.
-Co?-jakbym oderwała się z mojego własnego świata.-Przepraszam zamyśliłam się. Mogłabyś powtórzyć?
-Pytałyśmy się co sądzisz o dzisiejszym wyjściu na sanki.-powiedział Danielle.
-Super! Możemy iść!-powiedziałam. Wstałyśmy i poszłyśmy wziąć sanki chłopaków, które nie wiem skąd się tu wzięły, ale to można pominąć i ubrałyśmy płaszcze i wyszłyśmy. Ja nienawidzę zjeżdżać na sankach bo zawsze odkąd pamiętam albo się wywrócę albo wjadę w coś, dlatego ja będę tylko oglądać.
-Więc jak tam z Harrym?-spytała Danielle ruszając brwiami.
-Nic a co ma być.-odparłam obojętnie.
-Widziałam was razem wczoraj.
-Przyszedł tylko mi dać prezent.
-Jaki?-ciekawskie...
-Emmm zegarek.-skłamałam szybko.
-Uuuuu-pisnęły i zaczęły się śmiać. Doszłyśmy na jedno z ukrytych wzgórz w Londynie i wspięłyśmy się na sam szczyt. Oczywiście ja nagrywałam ich swoim telefonem i wrzucałam na instagrama.
Tak się śmiały, że aż sturlały się ze wzgórza na sam dół. Były całe białe ze śniegu. Jak wracałyśmy wstąpiłyśmy do pobliskiego Starbucksa na kawę. Wzięłam swoją i Dani ulubioną kawę czyli Latte o smaku białej czekolady z toffi. Chyba najbardziej zaprzyjaźniłam się z Danielle, ale oczywiście z Pezz i z El też ale najbardziej to z Dan. Oczywiście w środku otoczyła mnie grupka fanek. Porobiłam sobie z nimi zdjęcia i poszłyśmy dalej.
W domu ściągnęłam płaszcz i poszłam do swojej sypialni do łazienki rozgrzać się w wannie w ciepłej wodzie. Nalałam swój ulubiony płyn z Victoria's Secret o zapachu Nocnego Paryża i weszłam. Poczułam się taka rozluźniona.
Siedziałam tak 3 godziny dopóki woda nie była taka zimna. Okryłam się ręcznikiem i poszłam do sypialni. Pisnęłam z przerażenia bo na łóżku siedział Mr Styles.
-Możesz mi powiedzieć co ty tutaj robisz?
-Przepraszam cię, ale proszę daj nam szansę.-uklęknął przede mną i złapał mnie za rękę. Jedną trzymałam ręcznik żeby w jakimś momencie nie spadł.
-Harry nie wygłupiaj się i wstań.-powiedziałam.
-Nie. Daj nam szansę. Czego się boisz?
-Niczego.-powiedziałam. Nie bałam się tego, że mnie skrzywdzi bo nawet tego nigdy bym po nim nie sądziła, ale podpisałam kontrakt z Hollywood. A Zack powiedział, że nie mogę być z nikim a tym bardziej z nim chyba, że wytwórnia podejmie taką decyzję. A moja mama powiedziała, że jeśli chcę jeździć sama po świecie to nie mogę być z nikim.
-Więc...?-zapytał. Widziałam jak jego oczy błyszczą się od łez. Nie chciałam sprawiać, że będzie płakał przeze mnie. Nie chciałam...
-Przepraszam cię.-też się rozkleiłam i otarłam jego łzy z policzka.-Nie chcę kończyć naszej znajomości przez to, ale nie mogę.-powiedziałam.
-Kocham cię.-wyszeptał i mnie lekko pocałował i wyszedł. Teraz mam jeden cel: wyjechać stąd jak najdalej. Nie chcę krzywdzić ani mojego ani jego serca. Tak kocham go, ale nie mogę. Obiecałam to osobom na których mi zależy. Przepraszam...
Zaczęłam pakować walizki i poszłam się we wcześniejsze ubrania. Wzięłam zdjęcie moje i jego, które zrobił nam Niall podczas jednego z naszych koncertów. Cieszę się tylko, że to już prawie koniec naszego śpiewania razem. Zostało nam jeszcze około 10 koncertów i tyle. Zapukałam do pokoju Eleanor i chciałam się pożegnać. Tam była już reszta dziewczyn.
-Chcę się pożegnać. Jadę do domu.
-Co? Jak to? Przecież tu jest twój dom-powiedziała Dan.
-Nie. Mój dom jest w Los Angeles. Przepraszam, ale nie pasuję tutaj. Spotkamy się na Sylwestrze w Nowym Jorku. I tak będę miała trochę koncertów z nimi więc się zobaczymy.-powiedziałam i je przytuliłam.-Pozdrówcie ode mnie chłopców.
-To przez niego?-spytała El.
-Nie. To przeze mnie. Przez moją głupotę. Jestem straszne. Przepraszam, ale lepiej chyba byłoby jakby mnie nie było. Mogłabym przyzwyczajać się już powoli do mojej nieobecności.
-Nie mów tak. Jesteś cudowną osobą!-krzyknęła Pezz i jeszcze raz się przytuliłyśmy. Wyszłam z domu i taksówką pojechałam na lotnisko. Chcę wrócić do mamy. Mówię jak dziesięcioletnie dziecko ale naprawdę za nią tęsknię. Tak mu jej brakuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz