środa, 24 grudnia 2014

#11. Why did you leave us?

30 XII 2013r.

Spakowałam wszystkie rzeczy, oczywiście są jeszcze nowe ubrania, bo zakupiłam sobie tutaj wiec jest i nowa walizka. Zostaję do jutra i szybko jadę na lotnisko. Z Nowego Jorku od razu polecę do Los Angeles gdzie będę nagrywać.
Ubrałam się i poszłam do kuchni na śniadanie.
-Dzień dobry.-powiedziałam do Marie, która jest gosposią.
-Witaj kochanie. Jak ci się spało?-spytała nalewając mi do filiżanki ciepłej kawy.
-Dobrze, dziękuję.-powiedziałam i zaczęłam jeść omleta  z szynką i serem. Dzisiaj przylatują dziewczyny więc niedługo pojadę po nie na lotnisko i pojadę z nimi do ich hotelu.
Kiedy już talerz był pusty, poszłam do swojej sypialni i zaczęłam szukać odpowiedniej sukienki na imprezę. Podobno mają być też tam chłopcy.
Harry też... . Ale nie będę się nim zamartwiać już. Wybrał.
Szukałam chyba z 2 godziny, ale znalazłam! Koronkowa, czerwona z lekki prześwitującym wycięciem w dekolcie, ale jest ono zakryte koronką.
I do tego czarne szpilki.
Kiedy wybiła już 14 szybko wzięłam swoją torebkę i samochodem Jamesa pojechałam po nie na lotnisko. Samolot miał być o 14.21 a jest już 14.25.
Rozglądałam się, kiedy zobaczyłam dziewczyny biegnące do mnie i machające.
-Jezuuu jak ja się za tobą stęskniłam!-powiedziała Danielle i mnie mocno przytuliła.
-Witaj kochana!-pocałowała mnie w policzek El.
-Cześć Sel!-przytuliła mnie Perrie. Pomogłam im z ich walizkami i moim samochodem pojechałyśmy do ich hotelu oczywiście 5 gwiazdkowego.
-Więc jak tam w Londynie?-zapytałam je kiedy wchodziłyśmy do ich pokoju.
-Dobrze. Miałam koncert świąteczny i przyszła masa fanów!-powiedziała uśmiechnięta Pezz.
-A my z Louisem pojechaliśmy do Doncaster do jego rodziny. Jego siostry są mega słodkie!
-A ja z Liamem pojechaliśmy na mały wypad do Alp na narty.
-Fajnie! A ja pochodziłam po sklepach i byłam na jednym pokazie. Ale jutro będę musiała się wyrwać z imprezy bo jadę na samolot do domu.
-Jak to? To nie wracasz z nami do Londynu?
-Nie. Przepraszam, ale ja nie pasuje do tamtego otoczenia. Mój dom jest w Los Angeles. Przepraszam.-powiedziałam i jeszcze raz je przytuliłam. Usiadłyśmy na łóżku El i zaczęłyśmy plotkować o chłopakach.
-A wiesz, że Harry jest z Kendall?-powiedziała Dan.
-Wiem. Internet...-byłam smutna, ale nie okazywałam tego na zewnątrz. Kiedy rozmawiałyśmy o nowym albumie Perrie do pokoju wtargnęła 4 chłopców.
-Selena!-krzyknęli chórem i się na mnie rzucili. I takim oto sposobem zrobiliśmy kanapkę. Oczywiście, ja byłam zmiażdżona bo byłam na samym dole. Kiedy już spokojnie siedzieliśmy Niall zaczął swój super taniec.
-Jestem Mr Skarpeta! Mam super moc!-krzyczał i zaczął skakać po wszystkich meblach. Chłopaki i dziewczyny tarzali się po podłodze dosłownie ze śmiechu a ja śmiałam się próbując go nagrywać. 
-Możesz przestać błaznować?-spytał nagle wchodzący Harry. Od razu wszyscy spoważnieli. 
-Co ci się stało?-zapytał smutny Niall, któremu przerwano występ.
-Co tobie się stało a nie mi. To nie ja robię z siebie błazna tańcząc jak pogrzaniec ze skarpetą na rękach.-powiedział i wyszedł trzaskając drzwiami. Nawet na mnie nie spojrzał...
-Przepraszam pójdę z nim porozmawiać.-powiedział Lou i szybko wyszedł w poszukiwaniu przyjaciela.

Perspektywa Harry'ego
Wszedłem do apartamentu mojego i chłopaków i poszedłem od razu do swojego pokoju. Położyłem się i zamknąłem oczy kiedy usłyszałem pierw trzask drzwi a potem pukanie.
-Nie chce nikogo widzieć!-krzyknąłem.
-Ale ja za to chcę ciebie widzieć i z tobą pogadać jak mężczyzna z mężczyzną.-powiedział Lou i wszedł zamykając drzwi. Usiadł na moim łóżku i zaczął swój monolog.
-Co się z tobą stało? Czemu się zmieniłeś tak?-spytał.-Czemu nas zostawiłeś?-to pytanie najbardziej trafiło w moje serce. 
-O co ci chodzi?
-Czego zostawiłeś One Direction. Bez ciebie One Direction to jest zero. Bez Harry'ego Stylesa to nie zespół. Wróć do nas. Niech wróci Harry, który jak poznał pannę Gomez oszalał i był Harrym. 
-Selena to przeszłość. Nie kochałem jej tak na prawdę. Może i mi się podobała, ale teraz mam w głowie tylko Kendall i nic ani nikt tego nie zmieni.

Perspektywa Eleanor
Kiedy Louis wyszedł również wyszłam pod pretekstem pójścia się przewietrzyć. Weszłam do pokoju chłopaków i chciałam zapukać w pierwszy pokój, który był w korytarzu lecz usłyszałam rozmowę.
-Selena to przeszłość. Nie kochałem jej tak na prawdę. Może i mi się podobała, ale teraz mam w głowie tylko Kendall i nic ani nikt tego nie zmieni.
Wparowałam do jego pokoju.
-Mówiłeś, że ją kochasz! Mówiłeś, że na nią poczekasz! Ale nie! Pan szanowny Styles musi zaspokoić swoje pieprzone potrzeby żeby tylko mieć jakąś dziewczynę u boku. Zraniłeś jej serce.-krzyknęłam na niego a Louis stał i się na mnie patrzył wzrokiem typu 'Proszę nie krzycz', ale ja mam zamiar dać mu opieprz bo to moja przyjaciółka.
-Nie wtrącaj się jak nie wiesz o co chodzi.-powiedział.-Louis możesz uspokoić swoją żonę?
-Jeszcze narzeczoną!-powiedziałam a Louis wziął mnie i wyprowadził z jego pokoju.
-El daj spokój. Wyjaśniliśmy sobie. Proszę, to ich sprawa a nie nasza. Też mam mu dużo do powiedzenia, ale nie wtrącam się.
-Ale to moja przyjaciółka!
-Moja też, ale to też mój przyjaciel. Obiecasz mi, że nie będziesz się wtrącać?-poprosił trzymając mnie za ręce.
-Ehhh tak obiecuję.-powiedziałam i go pocałowałam.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz