14 XII 2013r.
Rano obudziłam się o 13 i poszłam się ubrać. Dzisiaj chcę wrócić do LA.
Zjadłam z Taylor śniadanie i pojechałam do wytwórni porozmawiać z Zackiem.
Poszłam do jego biura i zapukałam.
-Cześć Sel co tam?
-Cześć. Chciałam się ciebie spytać czy mogę już wrócić do domu.
-Właśnie, bo jest taka sprawa, że chcę żebyś została na święta tutaj.-powiedział spoglądając na mnie zza swojego laptopa.
-Jak to? Przecież mówiłeś, że jadę tutaj tylko na kilka dni i wracam.
-Tak, ale plany się zmieniły. Święta tutaj spędzasz koniec kropka postanowione.
-Ale ja tutaj nikogo nie mam!-powiedziałam bezradna.
-Masz chłopców, Taylor.
-A ty?-spytałam.
-Ja jadę na wakacje świąteczne z rodziną do Włoch więc nie będzie mnie.
-A gdzie mam mieszkać?-zapytałam.
-Pytałem się chłopców i możesz z nimi.
-Co? Nie ma mowy!-krzyknęłam.
-Słuchaj. Może i myślisz, że jesteś nie wiadomo jaką super gwiazdeczką, ale mylisz się Selena. Nie osiągnęłaś na razie nic i nie robisz w tym kierunku też nic. Więc sorry, ale masz z nimi mieszkać czy ci się to podoba czy nie, ale obiecałem to twojej matce, że się tobą zaopiekuję.-powiedział. Był cały czerwony, że myślałam że wybuchnie.
-Żegnam.-powiedziałam. Kiedy wracałam zła samochodem do domu dostałam SMS'a.
'Cześć Sel masz tutaj nasz adres Golden Street 7. Jeśli się wyrobisz przyjedź o 17. Xx Liam'
Ehh... . Muszę spakować swoją małą walizkę. Ale dobrze, że byłam razem z Tay na zakupach i mam coś do ubrania. Dzisiaj ona wyjeżdża do rodziny więc już jej pewnie nie ma, ale mam klucze.
Weszłam do domu i pobiegłam do swojego pokoju.
Z pod łóżka wyciągnęłam walizkę i zaczęłam wrzucać do niej ubrania i buty. Spakowałam kosmetyczkę, zapięłam walizkę i zamknęłam dom.
Zajęło mi to 3 godziny i jest 17. Więc jeszcze dwie godziny. Taksówką pojechałam do galerii gdzie znajdują się tylko najlepsze marki świata tak jak Prada, Chanel, Karl Lagerfeld czy Gucci.
Chcę kupić sobie sukienkę na święta, jakieś buty-obcasy i botki, płaszcz i kapelusz.
Weszłam do Versace i zobaczyłam przepiękną sukienkę, która akurat nadawała się na święta.
Wzięłam swój rozmiar i poszłam do przebieralni.
Pasowała jak ulał. Zrobiłam sobie zdjęcie w lustrze i wrzuciłam na Instagrama z podpisem.
'Ready for Christmas...'
Z przodu dekolt dosięgał prawie szyi, ale za to z tyłu był duży.
Kupiłam szpilki od Loubutina, która pasowały idealnie do sukienki.
Teraz poszłam do Prady gdzie ujrzałam dużą aktówkę, gdzie w środku był schowany pas, tak że można nosić na ramieniu. Kupiłam ją i zmierzyłam do Diora i kupiłam dwa płaszcze i dwie pary botków. No trochę dużo zapłaciłam, ale chciałam się odstresować, a co najlepiej rozwesela każdą kobietę? Zakupy! I ja jestem na to przykładem.
Na zegarku zauważyłam, że dochodzi już 19 więc postanowiłam zamówić taksówkę i pojechać do chłopców. Zadzwoniłam dzwonkiem i usłyszałam głośny krzyk-Idę!
-Selena jesteś to dobrze!-krzyknął Louis. Tak pamiętam już ich. No ale jak mogłabym nie, bo przecież cały czas od ostatniego spotkania rozmawiałam z nimi przez SMS'y.
-Cześć. Więc gdzie mogę zostawić walizki?-spytałam.
-Daj. Zaprowadzę cię do twojego pokoju.-powiedział i wziął walizkę a ja wzięłam swoje zakupy. Dostałam beżowy pokój. Był strasznie duży, jego lewa ściana była cała pokryta ich zdjęciami z trasy, jak byli mali lub inne. W pokoju znajdowały się drzwi. Otworzyłam pierwsze i była tam łazienka a w drugich była garderoba.
-Nie wiedzieliśmy co nosisz więc masz trochę ciuchów tam bo wiemy, że nie planowałaś tu tymczasowego mieszkania.-powiedział.
-Dziękuję.-przytuliłam go. On stał nieruchomy lecz odwzajemnił uścisk.
-Nie obrazisz się kiedy przyjadą tutaj dzisiaj nasze dziewczyny i będą tutaj mieszkać?
-Nie! Dodatkowe dziewczyny to jeszcze lepiej. A jeśli mogę spytać czyje dziewczyny?-spytałam.
-Moja, Liama i Zayna. Moja nazywa się Eleanor, Liama Danielle a Zayna Perrie. Znasz ją.
-Perrie Edwards? Wiem. Jest strasznie miła.
-Tak. Dobra zostawiam cię, rozpakuj się.-powiedział i wyszedł lecz wrócił szybko.-A! I masz pokój obok Hazzy.-i wyszedł mrugając do mnie okiem.
-Znowu on...-powiedziałam do siebie i zaczęłam układać swoje ubrania na półki. Powiem szczerze, że chłopcy mają gust. Kupili mi świetne rzeczy z mojej jednej z ulubionych marek Tommy'ego Hilfigera.
Kiedy prawie już kończyłam usłyszałam ciche pukanie. Do pokoju wszedł Styles.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz